Lubienie swiat jest passé

Wełniane sweterki z reniferem, zapach choinki i przyprawy korzennej z pierniczków i grzanego winka, świąteczna iluminacja na domu sąsiadów, której nawet Al Bundy by się nie powstydził. Amok w centrach handlowych, "Last Christmas" bijące rekordy w ilości odtworzeń przez stacje radiowe, biedny karp, który zdążywszy zadomowić się w wannie niczym najulubieńsze zwierzątko, musi szykować się pod nóż. Do tego w domu nie ma do jedzenia nic oprócz bigosu i pierogów, których mama i tak skąpi, bo przecież musi zostać na wigilię, a Polsat po raz tysięczny wyświetla Kevina samego w Domu/Nowym Jorku na przemian z Trylogią. Lepiej nie wychylać się ze stwierdzeniem, że elementy tej wyliczanki mają dla nas pozytywne konotacje, ponieważ lubienie świąt nie jest w modzie w tym sezonie.

CZEGO NAJBARDZIEJ NIE LUBIMY W GWIAZDCE?
Coraz trudniej jest mi natknąć się w rozmowie na osobę, która oszczędziłaby sobie obrabiana Świętego Mikołaja, krytykowania rodzinnego obiadku czy tradycji ubierania świątecznego drzewka. Nie słychać ani słowa o ekscytacji, ferworze pogoni za ostatnimi upominkami, a Fejsbuk aż pęka od wpisów pod tytułem "Niech te święta się już skończą" (lepsze to zawsze niż "Pada śnieg!! ;******"). Zebrawszy do kupy najpopularniejsze postulaty wysuwane przeciw świętowaniu Bożego Narodzenia, postanowiłam w skrótowy sposób (święta są, w prezencie postaram się nie zabić Was długością postu) się nimi podzielić. Przede wszystkim w święta jest za dużo roboty. Wskażcie mi ojca, który czerpie przyjemność z przywieszania kolorowych światełek nad oknem w dziesięciostopniowym mrozie, matkę, która lubi zamiatać sypiące się w irytujących ilościach choinkowe igliwie, czy... (chciałam dodać jeszcze babcię i lepienie pierogów, ale moją wyjątkowo to cieszy). Jakby tego było mało, większość złotej młodzieży, z której opiniami miałam okazję się zapoznać, nie przepada za spędzaniem czasu przy wspólnym stole z przedstawicielami starszych pokoleń. Babcia Wiesia znowu zaczyna narzekać, że Trwamu nie będzie w telewizji naziemnej, a wujek Stach po raz setny upewnia się, że jego chrześniak/chrześnica chodzi już do ogólniaka (i to od dobrych dwóch lat). Jaką więc alternatywę znajdują nastolatki do wigilijnej wieczerzy? No cóż, świeżutki sezon Plotkary sam się nie obejrzy, a i simsy dziecka same nie spłodzą. Słyszałam nawet o przypadkach konieczności barykadowania się w swoim pokoju, by uniknąć połamania opłatka z bliskimi. Cóż, czysta niechęć do świąt chyba powoli zaczyna zamieniać się w fobię.

A JA MARZĘ O BIAŁYCH ŚWIĘTACH
Chociaż z moimi doświadczeniami, do których zalicza się wczesne odkrycie prawdy o Mikołaju (byłam dzieckiem sherlockiem, zmorą dla rodziców pragnących, by dziecko jak najdłużej przeżywało magię gwiazdki), zgubienie się w centrum handlowym w okresie świątecznym w wieku paru lat, dostanie pod choinkę płyty Rolling Stones za czasów, gdy marzyło się o nowym kucyku Pony (popłakałam się i zaczęłam krzyczeć, że "Mikołaj się pomylił!"), powinnam sprzymierzyć się z zielonym stworem i oświadczyć, że świąt nie będzie, to jednak coś wciąż każe mi naiwnie cieszyć się z Bożego Narodzenia i z wielkim kunsztem wiązać kokardki na pudełeczkach zapakowanych niemal tak perfekcyjnie, jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki Małgorzaty Rozenek. Nie denerwują mnie kiczowate ozdóbki - co więcej, sama zabieram się za ich robienie! Lepię figurki aniołków, skrzatów i innych szkaradek, maluję bombki, ozdabiam pierniczki w fantazyjne wzory. Nie dość, że to świetna zabawa, jakieś odprężenie od szkoły, która jak zapewne wiecie przez wygórowane ambicje wysysa ze mnie życie, a do tego okazja do pojednania z braciszkiem, który chociaż plastycznych zdolności nie odziedziczył, to przynajmniej na chwilę zaprzestaje celowania zabawkowym ciągnikiem w moją czaszkę.

Na święta zawsze słucham Elvisa, a zwłaszcza jego przepięknych kolęd, jak chociażby dobrze wszystkim znana "Silent Night". Oglądam w kółko Love Actually, które za każdym razem tak samo wzrusza mnie i bawi wprowadzając w przemiłą, świąteczną atmosferę. Od ubiegłego roku do świątecznego kanonu dołączyły jeszcze Listy do M - wyjątkowo ciepły, niewinny i uroczy film, który potrafi sprawić, że nawet najbardziej zlodowaciałe w nienawiści do świąt serce troszkę się roztopi. Żałuję, że w tym roku (klasa maturalna) nie mam tyle czasu na cieszenie się świętami, ile bym chciała. Mimo to udało mi się wykrzesać parę chwil na przygotowywanie świątecznych potraw, wspomnianych ozdób, ubieranie choinki czy pakowanie prezentów. Mam również nadzieję, że nawał pracy, jaki został mi przydzielony na święta przez wspaniałomyślnych nauczycieli, pozwoli mi usiedzieć przy wigilijnej kolacji możliwie jak najdłużej.


DANI ŻYCZY WAM WESOŁYCH ŚWIĄT
Przede wszystkim właśnie tej umiejętności cieszenia się z tak drobnych rzeczy, jak nietrafiony prezent od dalekiej ciotki, która zatrzymawszy się w czasie zapomniała, że może już się Wam nie podobać Hello Kitty. W tym roku (i nie tylko), bądźmy wszyscy niemodni i cieszmy się magią świąt. A jeśli ktoś jeszcze nie poczuł ich atmosfery, to mam nadzieję, że mój post chociaż w najmniejszym stopniu w tym pomógł. Wspaniałego Sylwestra zdążę jeszcze pożyczyć, ponieważ mam przed tym dniem w planach jeszcze z jeden post. Jeszcze raz, zdrowych i spokojnych świąt życzy zwolenniczka tradycji (przynajmniej w tej kwestii) - Dani California.

210 komentarzy:

  1. A my życzymy Dani cudownych świąt :*
    Nie cierpię tych sweterków, ale białym puszkiem na dworze ani trochu bym nie pogardziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy ostatnio wychodziłam na dwór o 17, nie było ani śladu :(

      Usuń
    2. Ojej to słabo :(
      U nas zapowiadają roztopy dopiero jutro, ale wciąż wierzę, że będę mogła wyprowadzić mojego brata na dwór na wypatrywanie pierwszej gwiazdki i rzucić go śnieżką :)

      Usuń
  2. Dziękuję za życzenia i życzę tobie spokojnych świąt. Żebyś spędziła je tak jak sobie to wymarzyłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że właśnie święta ostatnio nie są takie passe, szczególnie wśród pseudo-fotografów, bo przecież można zrobić zdjęcia choinki albo przystroić się świątecznie, a to przecież tak ślicznie wygląda. Ale nie znam raczej osoby, która jednoznacznie potrafiłaby stwierdzić, ze lubi albo nie lubi świąt. Zawsze znajdzie się jakieś "ale".
    Zatem wesołych świąt i trzymaj się! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no to prawda, jeśli chodzi o pseudofotografów z instagramem w telefonie. Z tego co zauważyłam jednak te ich focie nie zawsze znaczą, że cieszą się nadchodzącymi świętami. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że większość społeczeństwa się na to nie cieszy i ciągle tylko wszyscy zaznaczają, jak to w ogóle "nie czują atmosfery".

      Usuń
    2. Może i tak, aczkolwiek ja raczej nie spotkałam się z takimi słodziutkimi zdjęciami i nieadekwatnymi podpisami do nich. Albo spotkałam i wyrzuciłam z pamięci.
      Nie cieszą się pewni Ci ludzie, którzy muszą upiec miliony ciast, przygotować kolację wigilijną na kilkanaście osób, bo się tylko narobią...

      Usuń
    3. Wbrew pozorom myślę, że bardziej narzekają nastolatki siedzące na tyłku przed komputerem. Tym bardziej tego nie rozumiem.

      Usuń
  4. Komercyjność i sztuczność jest wszędzie ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wokół świąt też, ale... i tak je lubię! :)

      Usuń
    2. A mi sie z rok na rok coraz mniej podobają święta:)

      Usuń
    3. Z roku na rok tracę ludzi, z którymi mogłabym spędzać te święta. Głównie dlatego.

      Usuń
    4. Rozumiem. To jest rzeczywiście konkretny powód.

      Usuń
  5. Wszyscy lubią święta, tylko się do tego nie przyznają. Tak myślę. No bo... jak można nie lubić świąt? Jasne, że w każdym takim okresie jest coś, co nas drażni, ale nie trzeba przecież aż tak się tym przejmować.
    Ja uchodzę za typowego Grincha już od paru ładnych lat. W ostatnich latach nie przepadałam za Bożym Narodzeniem (a może zwłaszcza Wigilią) głównie dlatego, że nie wyglądało ono tak, jak tego chciałam. Wiem, takie tam gadanie, ale jak się ma kompletnie skłóconą rodzinę i inne tego typu problemy, to w gruncie rzeczy ciężko jest doszukać się w świętach czegoś pozytywnego z racji tego, że to czas, który powinno się spędzać z bliskimi. Więc nasze ostatnie Wigilie organizowane były na zasadzie 'byle jak najszybciej mieć to z głowy' i było raczej smętnie. Ale mam nadzieję, że jutro będzie inaczej, bo ma być tak, jak jeszcze z pięć lat temu i dawniej - przyjeżdżają ciocia, wujek i kuzynki i myślę, że od razu będzie tak 'aawwwww' :D
    Okej, już nic nie piszę. Chyba za dużo razy słyszałam dziś "Last Christmas" i teraz mam papkę zamiast mózgu.
    No to wesołych świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, więc nawet Ciebie dorwała ta szalona, świąteczna atmosfera! U mnie z dwie, trzy wigilie temu też była taka wielka rodzinna "spina" i rzeczywiście nie było wtedy wesoło. Dopiero od niedawna odkrywam święta i ich magię na nowo :)

      Usuń
    2. Chyba tak i czuję się przez to lekko nienormalna. Śmieszne, bo jeszcze tydzień temu miałam wrażenie, że jest listopad. ;)
      Odkrywanie świąt jest bardzo przyjemnym zajęciem. :)

      Usuń
    3. Och, to prawda, w ogóle zanim się obejrzałam a ten grudzień przyszedł! Od połowy listopada (a właściwie od ostatniego postu, czyli, kiedy to było, 20.11?) nie miałam nawet sekundy wolnego czasu. Tak strasznie w tej szkole! :(
      Oby tylko te poświęcenia się opłaciły... Za niecałe dwa tygodnie wysyłam aplikację do Wielkiej Brytanii i, co Cię pewnie zainteresuje, może zamieszkam w jednym z zamczysk, w których kręcili Harry'ego Pottera! Z resztą, one wszystkie są podobne w klimacie, ale film kręcili na autentycznych uniwersytetach brytyjskich (pewnie takiego znawcę jak Ciebie nie zaskoczę tą informacją, ale co, też się chcę popisac wiedzą ;p)

      Usuń
    4. A dopiero, co były wakacje... Ogólnie to ja też mam co robić i na co się uczyć, ale jak widać wcale tego nie robię i to jest mój problem. Zawsze znajdę dobry powód, żeby zrobić sobie przerwę od nauki albo żeby w ogóle się nie uczyć. Oddaj mi trochę swojego zapału. :<
      Raaaany, zabierz mnie ze sobą! Chociaż poudawałabym, że jestem w Hogwarcie :D Chociaż sala historyczna w mojej szkole jest całkiem niezłą imitacją jakiejś sali lekcyjnej z Hogwartu, no ale moja klasa i portrety królów Polski wiszące na ścianach nie sprzyjają zabawie w czarodziejów :D

      Usuń
    5. Zapał zapałem, ale życia trochę też by się przydało. Czasami mam wrażenie, że zamieniłam się w jakieś zombie :D Chciałabym mieć więcej czasu na bloga, bo uwielbiam tutaj przebywać. Ale cóż, miliard prac sam się nie napisze, a i Game of Thrones samo nie przeczyta.
      Haha, jak się dostanę będę najszczęśliwsza na świecie! :) Okaże się dopiero 1 lipca.

      Usuń
  6. Święta kojarzą mi się z choinką, rodzinką betlejemską, uszkami i pasterką, która konieczne musi być o dziesiątej...

    Trudno mi określić jaki mam stosunek do świąt, ale po głębokim zastanowieniu to właśnie słowo "zdrowy" pasuje do mnie najlepiej. Co prawda nie cieszę się w ten sam sposób na wieść, że jutro święta, kiedy byłam ośmioletnim brzdącem. Na te sprawy patrzę inaczej niż kilka lat temu. Przyznaję, że od września wciągnął mnie wolontariat i grudniowa zbiórka żywności. Ta świadomość, że możesz pomóc ludziom, których nie stać dwanaście potraw jest bezcenna. Czujesz się wtedy lepszym człowiekem. Atmosferę świąteczną w sklepach możemy doznać od listopada. Bombki, pierniczki, żurawinki, krasnalki, reniferki i inne pierdółki, ale przecież część zakupów możemy zrobić przez internet, czyż nie? Wirtualny empik, merlin, allegro czy inne otwarte są całą dobę, więc nie ma sensu pakować swojego tyłka do przedświątecznego wiru i szaleństwa w sklepach (chyba, że ktoś lubi łazić w tłumie ludzi, zabieganych ludzi!). Ostatnio byłam w H%M i natknęłam się na wyprzedaże. Jest fantastycznie, ale jak przychodzi coś wybrać, to ręce opadają, bo jest jeden wielki bigos, samo bezguście! Mimo wszystko, uwielbiam ten sklep, a w szczególności moje czerwone rurki, które trafiłam za cztery dyszki. ^^

    "Listy do M" oglądałam rok temu i polubiłam ten film. Nawet jeśli wszyscy trąbią, że plagiat, że przereklamowany to mnie to i tak nie poruszy. Fajnie zrobiony, miał klimat i to się liczy :)

    Lubię lepić pierogi i uszka. Naprawdę, sprawia mi to przyjemność. Co prawda gotować nie umiem, ale musiałam jakąś cechę wziąć od mamusi, skoro mi tak łatwo przyszło nauczyć się lepić :)

    W piątek miałam w gimnazjum jasełka, które wyszły rewelacyjnie. Wykonaliśmy je wraz ze znajomymi i grupką muzykantów. Scenariusz oparty na Małym Księciu był dobrym pomysłem. Najlepsze przedstawienie, jakie widziałam przez te trzy lata, bo zazwyczaj jest tak, że w całej grze czegoś brakuje, a tutaj niczego nie brakowało, było doskonałe. Nasze role pasowały do nas jak ulał! Później składaliśmy sobie życzenia. Zrobiła się przyjemna atmosfera i wszyscy przytulaliśmy się. Wtedy dopiero do mnie dotarło, że to już ostatni rok. Wiesz Dani, mam taką nauczycielkę, która uczy niemieckiego. Jest super babką, pełną życia i zrozumienia dla nas! Kiedy składałyśmy sobie życzenia to wzruszyłyśmy się. Jak sobie to przypominam to mam łzy w oczach, bo mocno przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego: do tej pani, do mojej klasy, znajomych, ludzi, którzy pozwolili nam rozwinąć skrzydła i do moich dziewczyn (aż chciałoby się powiedzieć sióstr!), które okazały się dla mnie wsparciem. Prawda, na początku przygody w gimnazjum było do kitu, cała ta atmosfera przypominała jedną wielką kupę, a teraz? Obecnie jest pięknie, nawet matematyka przyswaja się lepiej niż kiedyś, lekcje polskiego są ucztą dla ducha, a dodatkowy angielski, na którym oglądamy filmy z napisami jest świetną okazją do wyluzowania się po siedmiu lekcjach (właściwie to oglądaliśmy, bo teraz mamy dodatkową fizykę z chemią!) . Wiadomo, że mniej się śpi, ale za to więcej się czyta, pisze i słucha. Masz większe poczucie wartości w tym co dobrze robisz i to jest w tym wszystkim cudowne!

    Wiem, za dużo napisałam, ale to tak z serca ;) Przez te dziewięć dni zamierzam solidnie odpocząć (bo moje oczy są wykończone) i nadrobić zaległości w filmach i książkach. Jutro wigilia, więc życzę Ci spełnienia marzeń, cierpliwości, miłości, szczęścia, czerpania satysfakcji z życia, motywacji do działania, rozwijania swoich pasji, uśmiechu na buzi i przede wszystkim zdrowia, bo bez niego nic nie zdziałamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkradł mi się błąd w tekście. Powinno być H&M, a nie H%M, ale to szczególik.

      Teraz puszczam na YouTube świąteczne, bluesowe standardy i Presleya. Jakaż świetna atmosfera! Jeszcze porobię pudełeczka origami, bo dawno nie robiłam, a przydadzą mi się na Sylwestra dla dziewczyn na Nowy Rok!

      Usuń
    2. W sklepach rzeczywiście od jakiegoś czasu panuje chaos. Ostatnio byłam właśnie w Empiku (do H&Mu wybiorę się dopiero po świętach i zastrzyku gotówki, bo irytuje mnie oglądanie ciuchów, kiedy portfel świeci pustkami) i próbowałam dorwać jakąś książkę. Matko, co tam się działo, mało mi jej z ręki nie wyrwali.
      Jeśli chodzi o H&M, również muszę przyznać, że jest to jeden z moich ulubionych sklepów oprócz Zary, Topshopa i Second Handów razem ze starą szafą mojej mamy, która w latach osiemdziesiątych szalała w skórzanych ramoneskach i jeansie. Podobno mam niesamowity dar, że w H&Mie zawsze potrafię coś znaleźć i to prawda jest :) Ogólnie przywiązuję dość dużą wagę do swojego ubioru, bo traktuję to jako jedną z moich pasji, obok sztuki i muzyki. Kiedyś myślałam nawet dość poważnie o projektowaniu, ale w końcu zrezygnowałam (po kursie w dość prestiżowej instytucji). Po prostu nie mogę ścierpieć projektowania dziwolągów, w których ani kobieta się dobrze nie czuje, ani dobrze nie wygląda. A tylko za takie osiągi byłam na tych zajęciach chwalona. Pozostała więc fascynacja street fashion.

      Plagiat nie plagiat, film jest mega uroczy, a historia Małgorzaty i Wojciecha zawsze wyciska ze mnie łezkę wzruszenia.

      Wiesz, dla mnie to też ostatni rok w moim liceum, ale nie przeżywam tego jakoś tak emocjonalnie... Na początku pierwszej klasy myślałam sobie "Boże, jest tak cudownie, co to będzie, jak przyjdzie nam się rozstać!". Ale wtedy wszystko wyglądało inaczej... W klasie mieliśmy paczkę przyjaciół i byliśmy jak te dzieciaki z amerykańskich seriali, w ferworze szalonych imprez (których w gimnazjum nie miałam okazji zaznać, bo nie dość, że nie byłam zapraszana - odsyłam do postu "Okrucieństwo ze szkolnej ławki" - to jeszcze było to zupełnie inne środowisko i ich imprezy ograniczały się do wypicia piwka na stacji kolejowej. Dopiero w liceum zaczęła się era pamiętnych wielkich balang). Była stała, międzyklasowa grupa parudziesięciu osób, tak więc zawsze była gwarancja dobrej zabawy. Uczuciowe dramaty, ploteczki rodem z Plotkary. Fascynował mnie ten świat, przyznaję bez bicia. Ale w drugiej klasie wszystko zaczęło się rozlatywać. Coraz ważniejsza stawała się dla części z nas nauka (dla niektórych wręcz chorobliwie), nie mieliśmy już tyle dla siebie czasu. Wiele dawnych znajomości się wypaliło, a jeszcze więcej zamieniło w niechęć ukrywaną pod maską fałszywych uprzejmości. Dlatego teraz nie przepadam już za moją szkołą i w sumie nie mogę się doczekać, kiedy ją wreszcie skończę i pójdę na studia, (oby) do Wielkiej Brytanii.

      Dziękuję za piękne życzenia i Tobie również życzę wszystkiego, co najlepsze!

      Usuń
    3. Empik, skąd ja to znam. Lubię ten sklep, ale jedyna rzecz jaka mnie irytuje to mała przestrzeń między półkami (chyba we wszystkich Empikach tak jest). Jak jest grudzień to jest wielka katastrofa. Próbuję skręcić w lewo - nie mogę, bo jakiś mól książkowy siedzi w rogu po turecku i czyta książkę. W prawo jest tak samo - stoją dwie małolaty i gapią się, gapią na jakieś książeczki adekwatne do ich wieku. Nie żebym broniła im tu być, to nie ich wina, ale jest za mało przestrzeni, ZA MAŁO! Na szczęście święta się kończą i ten wir, to może będzie więcej luzu w piąteczek, bo koniecznie muszę kupić podręcznik z testami i vademecum z OPERONU do języka polskiego, historii i jeszcze do jakiegoś przedmiotu. A jak nie trafię to jeszcze jest mnóstwo księgarni, które na mnie czekają. A propos egzaminów, to ostatnio śmiałam się z dziewczyną, z którą mam razem angielski, że trzeba przeczytać całą konstytucję, aby napisać egzamin z częścią Wos-ową... Jak byłam mała to chciałam zostać weterynarzem, bo lubiłam zwierzęta, nieźle co? Projektantką mody bardzo chciałam zostać, ale z czasem zmieniłam plany na przyszłość. Teraz wiem, że chcę mieć pracę związaną ze sztuką i kulturą :)

      Dzisiaj mam podobno kolędować z moją zgrają, ale powiedziałam stanowczo NIE. Nie mam nic przeciwko, aby kolędowali, bo przecież to fajna tradycja, ale czy ktoś mnie jeszcze tu rozumie? Jest Boże Narodzenie i mam ochotę leżeć bykiem, a nie przy temperaturze odczuwalnej pięć na minusie (teraz nadeszła odwilż, więc mamy pięć na plusie), gdzie jest potworne błoto i śpiewać co się działo w Betlejem. Czasami mam ochotę na kilka dni być domatorem. Przeleżeć przed laptopikiem, popisać na blogach, wziąć długi i ciepły prysznic, poczytać, obejrzeć sobie na przykład Bonda (uwielbiam Casino Royale!) i przede wszystkim nadrobić zaległości w czym się da. Możecie się na mnie irytować lub nie, ale Siekiera też musi czasem wyleżeć swoje po grudniu i przygotować się na następny rok (ależ się wyżaliłam, hoho)! A z resztą - już chodzą kolędnicy po domach i na fletach grają, więc nie ma się co pchać w konkurencję :D

      Usuń
    4. W moim gimnazjalnym przypadku to zacznę od tego, że moja klasa jest podzielona i to nie na dwie strony, a nawet na kilka grupek! Każdy ma swoje towarzystwo i nikt nie wkłada nosa w swoje sprawy. Owszem, odzywamy się do siebie normalnie, siądziemy razem w ławce, nie ma jakiejś typowej wrogości, ale jest tak jak jest. Nie zapomnę też o psycholożce, często wpada w nasze progi, ale już do tego przywykliśmy - a to jakaś afera, a to ten rzucał się kapustą na stołówce, a to że głąby kapuściane, lenie i tego typu epizody. Łatwo nam przychodzą przedstawienia i raz mikołajki się udały, fakt. W poprzednim poście bardziej mi chodziło o ludzi z którymi mam o wiele bliższy kontakt niż z klasą, bo klasę mam taką jaką mam - płakać za nią nie będę. Obecnie to tylko w piątki wpadam do znajomych i głównie z tego powodu, że się po prostu uczę. Niektórzy dziwią się, że marnuję czas i powinnam wyluzować, ale swoje wiem - Einstein i Nałkowska egzaminu za mnie nie napiszą! A więc jak wszystko dobrze pójdzie to wbijasz na studia do Wielkiej Brytanii? Co prawda mam trochę czasu, ale myślę nad studiami w UJ (Kraków), UW (Warszawa) lub UMCS (Lublin). Zastanawiam się, która uczelnia lepsza: UJ czy UW i sama nie wiem, ale zanim studia to najpierw liceum! Mam dwa określone licea do których zamierzam złożyć papiery i zostaje mi jeszcze jedno miejsce. Poważnie myślę nad V LO i mam nadzieję, że mi się uda. Nie chcę się pchać do liceów, w których mają abstrakcyjne wyniki w kraju i w województwie jeśli chodzi o zdawalność matur i laureatów olimpiad. Staszic, czyli I LO ma 92% jeśli chodzi o maturę z polskiego, a dzięki komu? Oczywiście dzięki dobrej woli korepetytorów i rodziców, którzy wyciągają szmal na edukację dzieciaczków. Wiem, że moja opinia jest mocno stronnicza, ale cóż... Wolę iść do normalnego liceum, niż być słupkiem statystycznym "wspaniałej" szkoły.

      Nie rozumiem fenomenu Gangnam Style. Koreańczyk, który rapuje i trzęsie genitaliami. A ten "taniec" to czysta masakra. Miliard wyświetleń? Nadal tego nie pojmuję! Nie wierzę!

      Ostatnio dowiedziałam się, że Fismoll w następnym roku wydaje debiutancki album. Nie mogę się doczekać :)

      Usuń
    5. Mnie denerwuje w Empiku to, że chwalą się półką z anglojęzycznymi książkami, a mają na niej tylko Zmierzch i Harry'ego Pottera, więc jak czegoś szukam (sporo czytam w oryginale), to nigdy nic się tam nie da znaleźć. To samo ze wspaniałym American Bookstorem. Zawsze kończy się na Amazonie i czekaniu trzy tygodnie na dostawę...
      Ja tak samo. Sztuka i kultura to moje dziedziny. Co dokładnie, to jeszcze się okaże, ale będę się starać, by mieć jak najbardziej elastyczne godziny pracy.

      Ej ale w sumie super jest takie kolędowanie! Ja nigdy nie brałam w czymś takim udziału, ani nawet nie widziałam kolędników pod moim domem w święta. A szkoda. Jakbyście może się jeszcze jakoś fajnie poprzebierali, to już w ogóle mega. Ale oczywiście rozumiem zmęczenie. Jej, jak ja bym chciała móc tak sobie usiąść i poodpoczywać, nie myśleć o niczym i zanurzyć się w lekturze "Gry o Tron"... No ale niestety. Wszystko muszę zrobić teraz, jeśli chcę w styczniu chociaż na parę godzin pojawić się w szkole. To absurdalne, że mamy tyle pracy, że trzeba decydować się na ustępstwa, żeby móc iść do szkoły. Wiesz, że rozważałam nawet zostanie w domu na Sylwestra i napierdzielanie eseików? Nie poznaję się.

      W kwestii wyboru liceów to powiem Ci tak - jeśli spodziewasz się wystarczającej ilości punktów, idź do któregoś z tych "najlepszych". Ja sama chodzę do takiego, którego słupki statystyczne szybują wysoko w skali całego kraju. Masz trochę racji - czasami odnoszę wrażenie. że te wyniki są tylko dzięki własnej pracy uczniów, która ciężko nie byłaby możliwa bez ogromu kasy wkładanego w to przez rodziców (znam na przykład osobę, która chodzi do swego rodzaju "drugiej szkoły" - 4-5 godzin korków dziennie praktycznie z każdego przedmiotu, za horrendalne sumy). Ale ja na przykład radzę sobie sama, inwestując jedynie w książki, których nie lubię wypożyczać, więc muszę mieć na własność. W takim "dobrym" liceum będziesz miała zupełnie inną atmosferę. Ludziom będzie tam istotnie na czymś zależało, więc i Ciebie będą motywować do pracy. W tych przeciętnych szkołach, większości osób zależy jedynie na "zaliczeniu" matury na 31%. Przebywanie z takimi ludźmi naprawdę może czasami odmóżdżać. Tak długo jak jest to szkoła publiczna ze świetnymi wynikami, to idź tam. Nie ważne, czy będą tak super bogate dzieciaki czy nie, każdemu będzie równo zależało na swojej przyszłości. Inna kwestia ze szkołami prywatnymi, do których idą tylko super bogate dzieci, którym nie zależy kompletnie na niczym.

      Weź mnie nie załamuj. Ja jestem z siebie jedynie dumna, że słyszałam ten utwór może tylko z 3-4 razy na imprezach(na szczęście rzadko chadzam na imprezy ostatnimi czasy) i do tej pory nie rozumiem tego fenomenu. Przecież to jest zwykła rąbanka jak każda inna, co w niej wyjątkowego?

      Nie znam tego artysty, mogłabyś mi coś przybliżyć? :)
      Najbardziej oczekiwana premiera przyszłego roku to jak dla mnie zapowiedziany na wiosnę nowy album Queens of the Stone Age, z Grohlem na perkusji.

      Idę dzisiaj do kina na "Hobbita". Strasznie długo czekałam na tę premierę, bo jestem wielką fanką zarówno Tolkiena jak i Jacksonowskiego wyobrażenia o jego świecie. Zastanawia mnie tylko jedno - w jaki sposób Jackson chce zrobić trylogię z 200-stronicowej książki? Władca... też był trylogią, ale książki były trzy i to dość grubawe. No cóż, zobaczymy.

      Usuń
    6. Obecnie czytam nową biografię Jimmy'ego Page'a. Po sześćdziesięciu stronach odniosłam pozytywne wrażenie. Obszerna z ciekawymi fotografiami (większość z nich widzę po raz pierwszy!), zawiera intrygujące wywiady, które są dopełnieniem do każdego rozdziału. Od czasów pracy jako muzyk studyjny, gitarzysta the Yardbirds, przez Led Zeppelin, aż po reunion z grudnia 2007 roku. Cudo!

      Sylwester spędzam z dziewczynami. Jak to organizatorka tegoż przedsięwzięcia powiedziała: "Świętujemy na odludziu" (odludzie wzięło się z tego faktu, że w tej wsi akurat nikt nie puszcza fajerwerków i naprawdę nikt nie świętuje, ponieważ prawie wszyscy idą do większych miejscowości, gdzie organizują "coś większego"). Najprawdopodobniej pięcioosobowy skład, najlepszej jakości coca-cola i pięć kanałów telewizyjnych pod szyldem "Sylwestrowa noc 2012" czekają na nas. W razie czego wezmę nowelki Prusa - mała, podręczna książka, trochę poniszczona, tak na zakończenie roku, poza tym mam do nich wielki sentyment. Też głęboko myślałam o zostaniu w domu, ale skoro zostałam zaproszona, to nie odmówię. Mam tylko nadzieję, że będzie znośnie, a nie smętnie jak na Andrzejkach o których wolę nie wspominać.

      Też nie lubię wypożyczać książek (wyjątkiem są niektóre nudne lektury, które serwuje nam nasze kochane ministerstwo). W sobotę, moja bliska koleżanka dziwiła mi się, że ostatnio mam takiego świrka na punkcie książek. Też siebie zadziwiam, ale wiem, że wyjdzie mi to na dobre. Jedyna rzecz jaką chcę zrobić w tym roku to kupić sobie terminarz, aby zaplanować dokładnie czas, bo często miewam z tym problem, BARDZO POWAŻNY PROBLEM.

      Odnośnie liceum: chciałabym pójść do takiego liceum, do którego będę miała pewność, że jest dobre. Wiesz, ostatnio jak patrzyłam na rankingi i laury przyznawane przez gazety to może wydać się to śmieszne, ale właśnie w tym najlepszych liceach spadł trochę poziom. Sama zdawalność matur jest bardzo ważna. Z resztą już nie wiem, być może wszystko mi się to plącze. Mam wrażenie, że wariuję po prostu. W każdym razie, chcę, by moje plany na przyszłość wypaliły, po prostu.

      O nowym albumie Queensów słyszałam. Z resztą Grohl i Homme to dobrzy znajomi, nawet wspólnie grali w projekcie Them Crooked Vultures z John Paul Jonesem i jeszcze gitarzystą rytmicznym, którego imienia nie mogę sobie przypomnieć. Wydali wtedy bardzo fajną płytkę.

      A więc kim jest Fismoll i skąd się znalazł w mojej "biblioteczce"? Otóż znalazłam go oglądając Lekko Stronniczych, gdzie chłopaki polecali jego rozwijającą się twórczość. Było to pod koniec października. Pseudonim artysty wziął się od tego, że na początku przygody z muzykowaniem, grał w tej samej tonacji (można się domyślić jakiej). Pochodzi z Poznania, jest studentem i wciąż uczy się w szkole muzycznej. Trzy lub cztery lata temu zaczął tworzyć własne teksty i kompozycje. Jak sam mówił w wywiadzie, woli skupić się obecnie na swojej twórczości niż na graniu coverów. Płyta Fismolla najprawdopodobniej będzie pod koniec lutego w sprzedaży. Jego, jeśli mogę to tak nazwać celem w muzyce to dawanie ludziom takiego spokoju, relaksu czy ciepła, jeśli wiesz co mam na myśli :) Ogólnie przyjemnie gościu rozmawia i czuć, że jest taki autentyczny (podobne odczuwam odczucie słuchając wywiadów z Leszkiem Możdżerem). Niektórzy porównują go do Bon Iver. Podsumowując: bardzo mi się podoba. Na koniec podaję Ci link z wywiadem:
      https://www.youtube.com/watch?v=M0HXutftbVw

      Do "Hobbita" przymierzam się już piąty raz, ale nie mam czasu. Chyba w swoich postanowieniach noworocznych zapiszę wielkimi literami "PRZECZYTAJ HOBBITA", bo mam wielką ochotę na tą książkę, a nie mogę się przełamać. Ironia, nieprawdaż? Wczoraj obejrzałam "Idy marcowe" Clooneya z moim ulubionym Goslingiem, ale szczerze mówiąc nie zachwycił mnie ten film. A od jutra zamierzam ogarnąć sprawy i zabieram się za odsłuchiwanie wywiadu, który trafi do gazetki. Ileż można świętować? Czasami boję się, że za bardzo się rozleniwię :)

      Usuń
    7. Dopiszę do mojej listy PRZECZYTAJ PO MATURZE, która rośnie w zastraszającym tempie! Jak narazie nie mam czasu na lekturę niczego poza bibliografią do prac, które piszę ;)

      Ja wybieram się na domówkę. Nic nadzwyczajnego, minęły już czasy, kiedy mnie takie wyjście chociaż w najmniejszym stopniu ekscytowało. Szczerze mówiąc też pewnie wolałabym zostać w domu i pooglądać telewizję, bo uwielbiam muzyczne podsumowania roku na przeróżnych muzycznych stacjach. Nawet jeżeli gówniana muzyka jest. Lubię takie różne podsumowania i rankingi, bo lubię z tym sobie polemizować na piśmie w pamiętniku ;) Na przykład rozpaczać, że Rolling Stone tak wysoko plasuje Koldpleja wszędzie.

      Ja mam zawsze strasznie ciekawe lektury :) Bardzo dużo czytamy rosyjskich klasyków, których wielbię. A jak byłam w gimnazjum, to pamiętam, że rozkochiwałam się w Quo Vadis!
      Ja bez terminarza się nigdzie nie ruszam. Kiedyś lubiłam spontaniczność, ale niestety ten szkolny nawał pracy zabił we mnie tę cechę. Teraz muszę mieć wszystko perfekcyjnie zaplanowane, bo dostaję furii, jak nie wiem, co mam zrobić. Zdarzało mi się w tym roku organizować czas godzinowo, wydzielając odpowiednie porcje na sen i naukę poszczególnych przedmiotów. Wiem, jestem nienormalna ;p

      No tak, wszystko zależy od tego na jaki ranking patrzysz.

      Them Crooked Vultures jest moim absolutnym faworytem jeśli chodzi o projekty Josha Homme. W ogóle to jest człowiek, który czego się nie dotknie to w złoto zamienia. Ja wielbię zarówno QOTSA, jak i Eagles of Death Metal, Them Crooked Vultures i Desert Sessions. Do Kyuss jeszcze nie mogę się przekonać - podoba mi się w tym motyw jamowania na odludnych pustyniach na południu Californi, w Nevadzie i Arizonie, ale samo granie jeszcze musi mi się oswoić :) W każdym razie bilety na Openera już kupione i do końca będę utrzymywać, że jadę tam na QOTSA, a nie na bananowy festiwal dla dzieciaków z iPadami i iMózgami, które nawet nie mają pojęcia kim jest Josh.
      Mam nadzieję, że Them Crooked nie było jednorazowym projektem i że chłopaki jeszcze coś razem wydadzą.

      Rozejrzę się jeszcze w kwestii tego artysty - brzmi ciekawie :)

      Jej, Hobbit zrobił na mnie wielkie wrażenie! Jak byłam mała, to była to moja ukochana książka. Ja uwielbiam takie klimaty. To tak niesamowite, tak strasznie podziwiam Tolkiena. Taki świat tworzy się w głowie przez całe życie. Jestem pewna, że od wczesnej młodości nie przestawał myśleć o Śródziemiu. Ba, facet przecież sam napisał kilka języków, które były mu tam potrzebne! Film jest niesamowicie wierny książce moim zdaniem, jeszcze bardziej niż Władca Pierścieni. Do tego ta niesamowita muzyka, no i zdjęcia Nowej Zelandii, coś niesamowitego! Kiedyś muszę tam pojechać.

      Usuń
    8. Ja z kolei uwielbiam "Top Wszech Czasów" Programu Trzeciego Polskiego Radia. Odbywa się co roku w Nowy Rok. Bardzo lubię posłuchać sobie muzyki grubo po południu z kubkiem mocnej kawy (taki mój rytuał po fajerwerkach). Jak się okazało na Sylwestrze pogłębię swoje znajomości, ponieważ zapoznam się z dziewczyną, która jest siostrą cioteczną "organizatorki" z czego bardzo się cieszę :)

      Spontaniczność lubię tylko i wyłącznie w spotkaniach towarzyskich, naprawdę. Jak mamy zorganizować jakieś ognisko, grill czy wypad na do matki natury to właśnie w taki, a nie inny sposób jest najlepiej. Nie wiem czemu, ale połowa zaplanowanych "imprez" kończy się u mnie totalną porażką i niepowodzeniem. Ej, ja też jestem nienormalna! Pamiętam jak w drugiej klasie wydrukowałam sobie plan tygodnia w którym rozkładałam czynności, czyli jedzenie, czytanie, spanie i duuużo czasu na naukę. Przyznaję, że bardzo mi się to sprawdzało (jak na mnie nawet długo, bo trwało to ponad miesiąc). A propos terminarzy to nawet byłam dzisiaj w Empiku i sobie kupiłam, ale nie jestem szczególnie z niego zadowolona. Niby ma tam dzień i godziny od siódmej od osiemnastej, ale fajtłapa ze mnie, bo żebym nie mogła wybrać czegoś porządnego to wstyd! Tak to już jest jak się kupuje pod presją. Najwyżej kupię drugi, lepszy i bardziej wypasiony. Fajtłapa!

      Kurczę, irytują mnie hipsterzy i ten cały lans na nadgryzione jabłuszka. Co innego fanatycy Apple, którzy się interesują życiem Steve'a Jobsa, jego inspiracjami, pierwszymi iMacami i nowinkami z tego komputerowego świata, a co innego dzieciaki, którzy trzymają jabłuszkowy produkt i chwalą się we wszystkie strony jak to super go mieć, a tak naprawdę nie znają jego minimalnych możliwości. Nie wiem jak ty, ale mnie jakoś specjalnie nie rajcują takie nowinki, że muszę mieć je gwałt! Nie neguję pojawiania się nowego iPhone'a czy Nokii Lumia, która pokazuje mi gdzie jest najbliższy sklep z coca-colą lub gdzie mogę zjeść smaczną pizzę. Wręcz przeciwnie - cieszę się, że ludzie rozwijają się, robią to z pasją, a ich wytwory mogą mieć zastosowanie w życiu codziennym, ale też nie popadajmy w paranoję! Wiesz, mam koleżanki, które mają młodszych braci. Akurat poszli w tym roku do komunii i wiesz co dostali? Wypasione laptopy, PSP i Xboxy. Mnie to trochę przeraża. Te dzieciaczki obecnie ślinią się na widok konsoli do gier i nie wyobrażają sobie bez niej życia. To chore. Jak ja się cieszę, że miałam normalne dzieciństwo, a jedyna gra, która mnie pochłaniała
      to "Robin Hood - Legenda Sherwood" ze wzgląd na to, że uwielbiałam wszystkie filmy z Robin Hoodem i jego skłonność do pomagania biednym. Poza tym wszyscy z mojego towarzystwa grali w Robina. Ale przejdźmy dalej, bo z drugiej strony bardzo cieszyłam się jak dostałam siedem książek w dwóch tomach pt. "Opowieści z Narnii". Co prawda pozostały mi jeszcze trzy książki z całej "Narnii" do przeczytania, ale znajdziemy czas i na nie. To było coś! Książka! Nie jakieś tam pierdoły!

      Ten rok będzie bardzo ciekawy w nowe płyty i projekty. Queensi, Kings of Leon, Fismoll i jeszcze inni moi ulubieńcy wydają nowe albumy. Odnośnie Openera to możliwe, że byłaby pewnie fajna impreza gdyby nie te dzieciaki, nieprawdaż? Opener, Openerem... Czekam na Męskie Granie i nowości ze świata muzycznego, które oferuje ten festiwal :)

      Ostatnio doszłam do kilku wniosków. Pierwszy, że chciałabym zwiedzić koniecznie Hiszpanię, Włochy i kręci mnie jeszcze Ameryka Łacińska. To byłoby coś! Drugi, że skoro jestem skazana na niemiecki to się nauczę, a nóż mi się przyda! Trzy lata przeżyję, a mogę jeszcze w międzyczasie uczyć się kolejnego języka. A ostatni i trzeci to przeczuwam, że będzie to bardzo piękny i pracowity rok, naprawdę!

      Usuń
    9. Mnie też denerwuje ta cała "hipsternia". W ogóle to bawi mnie fakt, że "hipster" ma być kimś alternatywnym i wyłamującym się poza schematy, co kompletnie gryzie się z noszeniem nadgryzionego jabłka na każdym możliwym sprzęcie elektronicznym! Chyba każda marka jest bardziej hipsterska niż Apple, serio. Jeśli chodzi o Openera, tak. Najbardziej drażniące są te dzieciaki, które jadą tam tylko nawalić się jak świnie i leżeć w błocie, a wieczorem ewentualnie pójść na Koldpleja, bo nic innego nie znają. Ale ten festiwal powiedzmy "sam się o to prosi" zapraszając takich wykonawców jak Justice czy Franz Ferdinand. No to są po prostu typowi odbiorcy takich zespołów.

      Usuń
  7. Wiesz na pewno jest to zmiana otoczenia co już samo w sobie jest dobrym czynnikiem, ale po prostu jakoś tak dojrzałam, ludzie mieli ogromny wpływ, bo do czasu liceum żyłam w zupełnie innych realiach, te licealne to jakieś dziwne doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w liceum natknęłam się na ludzi totalnie odmiennych od tych, z którymi miałam do czynienia do tej pory.

      Usuń
  8. No ja tak nie mam w liceum, ale nie ubolewam nad tym, bo wiem, że po za szkołą mam osoby, którym to moje bycie pod prąd jak to określiłaś, nie przeszkadza. Do mojej klasy wchodzę, spędzę z nimi dzień, wychodzę i mam gdzieś ich opinie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem z tych osób, które święta męczą. Nie wiem po prostu mnie dobijają. Nie lubię tej sztucznej atmosfery, tego dziwnego zamieszania, już nie chodzi nawet o moje braki w religii, nie przeszkadza mi dzielenie się opłatkiem i nie chcę prezentów, bo wolę je dawać. Zawsze staram się do nich przekonać, pomagam coś tam w kuchni, choinkę ubieram, słucham tych wszystkich świątecznych kolęd, no ale po prostu nie umiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to przecież też świetna okazja, żeby dawać prezenty! Ja w tym roku musiałam pójść na łatwiznę i kupić, ale najbardziej lubię wykonywać je sama :) Ja lubię święta, bo nawet pomimo swojej sztuczności, mają w sobie to coś i są wyjątkowym czasem w roku. To piękne, że nawetjeśli są między ludźmi jakieś zgrzyty, w ten niezwykły czas wszyscy próbują (chociaż skutki mogą być dyskusyjne) się pojednać.

      Usuń
  10. Jak ja Ci mam podziękować za to co napisałaś! Właśnie dlatego mam takie podejście do ludzi słuchających innej muzyki niż ja, bo wiem co to znaczy, kiedy ktoś Cię nie szanuję i jak miło się czytało Twoje słowa. Nie znasz Eminema, nie słuchasz a doceniasz bo jednak wiesz o czym rapuje, kojarzysz fakty. Super sprawa, bo może ja metalu nie lubię, ale nie potępiam za to ludzi, którzy w moim LO puszczają go ciągle w rozgłośni radiowej.

    Styl ubierania zawsze dużo mówi o człowieku, ale nie wszystko, dlatego dla mnie nie jest to tak ważne. O ile dobrze pamiętam chciałaś jechać na studia do Anglii związane z projektowaniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mój komentarz się spodobał :) Najważniejszy jest wzajemny szacunek dla swoich gustów i umiejętność uzasadnienia ich i dyskutowania na ten temat.

      Tak, chciałam studiować projektowanie w UK, ale po odwiedzeniu uniwersytetu, na który się wybierałam, zmieniłam zdanie.

      Usuń
  11. Nie byłam na klasowej wigilii przed dwa pierwsze lata. W tym roku stwierdziłam, że muszę się przełamać. Moja klasa w ogóle jest dziwna, bo jeżeli jest spór, jakikolwiek, to wszyscy na siebie wrzeszczą, nie ma zmiłuj się. Jednak jeśli przychodzi, że ktoś obwinia jedną osobę z klasy, cała pozostała staje za nią murem. I sobie pomyślałam, że to już się nie powtórzy, czasu się nie cofnie. I poszłam. Okazało się, że jest genialnie. Że Ci sami ludzie, którzy dzień wcześniej doprowadzali mnie do nerwicy, dzisiaj stali się mili, serdeczni i nawet zapamiętali, jak mam na imię. Więc święta rzeczywiście niosą ze sobą jakąś magię i jej się po prostu nie da ominąć. Wracając do tego braku akceptacji, wydaje mi się, że to przez rodziny - w końcu w święta przebywamy ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, co przy wiecznym widzeniu się ot przez chwilę w ciągu dnia może być niezłym szokiem. Ja tak mam z tatą - cały czas poza domem, wieczorem/rano zdawkowe zamienienie kilku zdań... a teraz? wychodzi na to, że prawie mnie nie zna, ale co tam. Love actually oglądałam, jest genialne, podobnie jak listy do m. Moja familia "Kevina" nie ogląda, tak więc jutro po kolacji wigilijnej zasiądziemy wlaśnie do Listow do M ;)

    Życzę spełnienia marzeń :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, też lubię to w świętach, że nawet jeśli pomiędzy ludźmi są jakieś zgrzyty, to w wigilię przynajmniej próbują udawać pojednanie. Zawsze to jakiś powiew optymizmu, że jednak jest to wykonalne, prawda? :)
      To spędzanie tak dużej ilości czasu z rodziną rzeczywiście może mieć swój wpływ... To coś innego, wyjątkowego i niecodziennego, więc dlatego też powinno się lubić święta :)

      Usuń
    2. I czasem jest ta nadzieja, że może to utrzyma się dłużej? Choć w wypadku mojej klasy to wszystko jest możliwe ;)
      Albo właśnie nie lubić - bo ktoś z rodziny jest wścibski, łatwo się denerwuje, więc unikając kontaktów ratujeym sobie przysłowiowy tyłek. A jak jest w domu, to wszędzie wtyka nos, robi się miły ot tak, choć dzień wcześniej nie pamiętał twojego imienia, więc to zbyt duże koło się kręci, żeby ot tak się odnaleźć :)

      Usuń
    3. No często się zdarza, że jest w tym jakaś fałszywość... ale ja mimo wszystko lubię święta. Chociaż dopiero niedawno zaczęłam je odkrywać na nowo, bo wcześniej jakoś nie przeżywałam tego szczególnie (nie licząc czasu, gdy wierzyłam w Mikołaja ;D)

      Usuń
  12. Śniegu dzisiaj trochę napadało, jednak bardzo niewiele, raczej do rana stopnieje, bo temperatura bardzo podskoczyła do góry. Nie lubię takich świąt, kiedy nie ma śniegu, nie ma takiej świątecznej atmosfery. Nie lubię, gdy ludzie nie ozdabiają domów kolorowymi lampkami, wszędzie ciemno. Ale mimo tego wszystkiego, święta mają jeszcze w sobie jakaś magię. Ale nie te święta. Tegoroczne zasiane są smutkiem. Muszę się trochę posmucić, by następnie już takie nie były.

    Życzę wszystkiego dobrego. Spełnienia najszczerszych i najprawdziwszych marzeń. Żeby każdy dzień był lepszy od poprzedniego, pełny miłości i ciepła rodzinnego. Wszystkiego, czego tylko sobie zapragniesz. I udanego Sylwestra Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pytałam się mamy, jak to jest z tym ozdabianiem domów, że jeszcze nikt prawie na ulicy świątecznej iluminacji nie włączył. Ale okazuje się, że większość ludzi zapala lampki po raz pierwszy dopiero dzisiaj wieczorem :) Więc wciąż jest jeszcze szansa.
      Jeśli chodzi o śnieg, u mnie zanosi się na pierwsze od 2-3 lat białe święta, bo chociaż zapowiadali, że dzisiaj wszystko się roztopi, to moim zdaniem się na to nie zanosi. Zawsze to frajda dla mojego 4letniego braciszka :)

      Dziękuję za życzenia i Tobie również spełnienia marzeń, zdrowych i spokojnych świąt!

      Usuń
    2. No, zobaczymy, chociaż wątpię, bo jakoś właśnie od około trzech lat już nic nie ma. Zazdroszczę! U mnie wczoraj napadało, a dzisiaj już sam lód, bo deszcz pada. To jeszcze gorsze niż zupełny brak śniegu.

      Usuń
    3. Ja to ogólnie nie cierpię zimy. Kompletnie nie moje klimaty, ja muszę mieć +30 stopni i żar lejący się z nieba. Ale na wigilię miło jest mieć śnieg i mróz - to samo na nartach w górach ;)

      Usuń
  13. Dziwny ze mnie człowiek, bo składam życzenia i nie krytykuję samego obchodzenia świąt, a przeszkadzają mi filary wiary. Mimo wszystko zasiadam do wigilijnego stołu, chociaż, kiedy będę miała własną rodzinę zapewne przestanę to robić. Skoro w święta składamy życzenia, to chciałabym, żeby te Twoje się spełniły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja jestem w wielu kwestiach tradycjonalistką. Aż to powinno być niepodobne do naszego pokolenia, ale cóż, ja już taka jestem. Jak dla mnie święta to piękna tradycja. Wyjątkowy czas w roku, kiedy nawet chociaż czasem może być wszystko sztuczne i wymuszone, to ludzie starają się być dla siebie dobrzy i serdeczni. Dla dzieci to wielka frajda - pamiętam, jak w podstawówce znałam dziewczynkę, której rodzice nie obchodzili Bożego Narodzenia, zawsze było jej smutno jak opowiadaliśmy sobie o prezentach, jakie przyniósł nam Mikołaj. Uważam, że nawet jeśli nie jest się wierzącym, to warto podtrzymywać chociaż część z tych tradycji - na przykład choinka, pierniczki, prezenty - bo te nie są przecież ściśle związane z doktryną kościoła (a nawet w sumie powinny być przezeń potępione, jak pogański zwyczaj ubierania drzewka, który nadaje świętom wyjątkowości :))

      Usuń
  14. a wiesz, że to ciekawe pytanie? wierząc, że to w psychice, własciwie nie mogę zrobić za wiele, a że naprawdę... hmmm, i tak źle i tak źle. najłatwiejsze byłoby poznanie prawdy. jedyna z rzeczy, która się nie zdarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak źle i tak źle, to prawda. Ale warto się nad tym głębiej zastanowić.

      Usuń
    2. sęk w tym, że zastanawiam się i zastanawiam... i nie wiem, czy do czegoś dochodzę.

      Usuń
    3. To może być problematyczne.

      Usuń
    4. jest!
      a propos nadinterpretacji, 'kobieca cecha'... to brzmi jak obraza. wszyscy są szurnięci!

      Usuń
    5. Zgadzam się, ale tak się mawia.

      Usuń
  15. hm... kurcże. niby świat nie lubie, ale jakoś no... chyba nie umiałabym tak dobitnie tego pwoiedzieć, bez nutki namysłu. jednak te przygotowywania, które po prosto no... wykrzesaja ze mnie ostatnia nutke energii są naprawde miłę. zawsze jest cos smiesnzego, peirnik, tkory nie wyjdzie, czy pierog, który sie rozkleja. uwielbaim to. ;)

    ja również byłąm tkaim dzieckiem jak Ty. już w wieku 3 lat wiedziałąm, ze Mikołaj nie istnieje, a nie trafione prezenty zawsze oddawałam. teraz jednak sama je sobie wybieram, z czego sie ogromnie ciesze, bo w koncu mam cos na co długo czekałam.
    ja również słcuham Elvisa. zywkle kiedy piekę piergoi... bzoe piekę peiroigi, jzu eniw iem co pisze. robie pierogi ;) potem cała rodzina śpiewamy ;)


    ja tobie życze wszystkiego najlepszego, zdroa itd, itd. spełnienai mrzeń, miłosci. uśmiechu na twarzy, by dobrze Ci matura poszła. rozwijania swoich pasji, motywacji (aby ci sie chiciało tak jak mi sie nei chce ;d) i wszystkiego co najlepsze ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps moje swieta też spedze przy ksiazkach. ech...

      Usuń
    2. po raz kolejny sie pojawiam... wybacz mi moja nieskłądnie i chaotycnzosć... wybaczysz, prawda? ;*

      ja wielu rzeczy nierozumiełam woczraj. a optymizmu zazdroszćże ;)

      Usuń
    3. Przygotowania mogą być męczące, ale tak jak mówisz, mają w sobie to coś. To jakaś okazja, żeby porozmawiać z mamą, z którą w ciągu tygodnia zamienia się tylko dwa słowa, pojednać z bratem. No i jest ta nuta wyjątkowości, bo na codzień się pierników nie robi.

      Ja też sama wybieram sobie prezenty. Wprawdzie czasem marzy mi się jakaś niespodzianka, żeby ktoś się sam wysilił na coś fajnego, ale rzeczywiście to świetna okazja, żeby dostać farby za 2 stówy, na które normalnie mama by wybałuszyła oczy ze zdziwienia i popukała się w głowę :).
      Głos Elvisa wydaje mi się idealny na święta po prostu!

      To masakra, że nawet przez święta nie zasługuję na odrobinę wytchnienia, tylko ciągle szkoła, szkoła, szkoła, szkoła.

      Dziękuję pięknie i nawzajem :* Dużo radości i zapału! Ten Ci się przyda ;>

      Wybaczam :*

      Usuń
    4. uwielbiam te przygotowanie, bo zawsze mogę porozmaiwać o czymś. a, że teraz koczuje u chrzestnej to juz wgl ;)

      ooo, tez bym chciałą niespodziankę, ale cóż. jedynei w mój gust trafia ojciec, a reszta nie zbaradzo. toteż w tym roku od wszytskich wybrałam sobei co chcę lub co potrzebuje i problem z głowy ;) a mój uśmiech i tak jest wielki :)

      mi też i to bardzo! uwielbiam go słuchać, gdy jestesmy jzu po kolacji, prezenty zaczynamy rozpakowywać... ta atmosfera. mimoże świat jakoś nie za bardzo lubie.


      też tak mam. musze siedzieć nad ksiazkami, nie wiem, czy cos ogarne, bo tylko szkoła i szkoła... a tak bardzo chciałąbym choc w jeden dzień pospsać do późna i nic nie robić...

      nie ma za co ;* zapał to i może mam, ale słomiany, a radośći na pewno. dziekuję strasznie ;*

      to sie cieszę <3

      Usuń
    5. Wigilia co roku jest u mnie w domu, więc wszyscy zjeżdżają się do mnie. Chociaż w tym roku nie będzie tak wesoło jak zwykle, bo rodzinka z Włoch nie dała rady przylecieć. A ich jest dużo i są bardzo krzykliwi, jak to Włosi, więc zawsze z nimi jest raźniej. Chciałabym kiedyś pojechać na święta do nich i zobaczyć, jak oni je obchodzą po swojemu, z wielkimi świątecznymi babkami z ciasta. A później sylwester w Wenecji (mieszkają niedaleko) - to by było coś :)

      No mój tata trafił raz z tą płytą Stonesów, ale niestety nie w odpowiedni wiek :D Myślę, że teraz bym się z niej bardziej ucieszyła niż mając 7 lat i marząc o kucyku Pony ;> Po latach mu ją zabrałam i nie chciał oddać, kłócił się, że to jego :P
      Moja mama potrafi trafić w mój gust z ciuchami, ale ja nie lubię dostawać ciuchów pod choinkę, bo to jest jednak zawsze coś, co mogę sobie kupić kiedy chcę. A przed świętami to jest taki amok w tych ciuchowych sklepach, że lepiej się tam wybrać kiedy indziej.

      Ooo, ja nie spałam do późna od wakacji. W ogóle nawet nie pamiętam co to znaczy nic nie robić. Każdy dzień mam zazwyczaj ściśle zorganizowany, bo jestem perfekcjonistką, która musi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.

      Usuń
    6. u meni tez jest co roku i co roku zawsze jest śmiesznie, a Sylwester... widok jak mój tato leży przytulony do Danielsa albo innego trunku wraz ze znajomymi na podłodzie w salonie jest nniezapomnianym widokiem ;)
      u mnie w gust moich ubrań trafia babcia i ojciec! moja mama kompletnie nie wie co ja lubię z ubrań toteż woli dać mi pieniadze niż coś kupić ;) za co jestem jej wdzieczna. ale też nie lubei dostawać ciuchów, bo jak napisałaś, zawsze mogę je sobie kupić.

      ja tak smao. dla mnei dzień nic nie robienia jest taki odległy... o tyle lat świetlnych, ze hohoh (ach ta roszerzona fizyka...) :d

      Usuń
    7. Ja od paru lat spędzam sylwestra poza domem, chociaż czasami tęsknię za tymi czasami, kiedy rodzice robili imprezkę dla znajomych, którzy przychodzili z dziećmi, z którymi całą noc napierdzielałam w Simsy na kompie :D W tym roku wybieram się jak zwykle na domówkę... ale nie spodziewam się jakiegoś szału. Dwa lata temu było super, rok temu cała magia już uleciała - po prostu ludzie się wszyscy sobie nawzajem znudzili. Teraz znudzenie zamieniło się w niechęć, więc albo będzie wielki skandal towarzyski, albo sztywna atmosfera.

      Och, jak dobrze, że nie mam fizyki :D

      Usuń
  16. Mnie też irytują święta, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym je spędzić inaczej, niż przy stole z rodziną. Strojenie domu też nie jest fajne, ale jak można tak bez dekoracji? Tak samo ze sprzątaniem, gotowaniem, prezentami. Tak już po prostu jest i być musi, przynajmniej w moim domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dlaczego Cię one irytują? Ja właśnie za te drobne rzeczy kocham święta. Nawet jeśli nie wszystko idzie wówczas po mojej myśli :)

      Usuń
    2. Moi rodzice są dosyć nerwowi, więc zazwyczaj jest kiepsko, kiedy coś idzie nie tak :P
      Irytuje mnie ta cała otoczka: reklamy, ozdoby w sklepach, piosenki w radiach, filmy.

      Usuń
    3. Moi rodzice podobnie... ale jeśli chodzi o tę otoczkę, bez niej nie byłoby tak samo, bez niej ten czas nie wydawałby nam się wyjątkowy :)

      Usuń
    4. Ale ta otoczka zaczyna się dobry miesiąc przed świętami i zanim te nastąpią, wszyscy mają jej dość :P

      Usuń
    5. Tu się zgodzę, mogliby się zabrać za to troszkę później (w połowie grudnia...) to magii byłoby więcej.

      Usuń
    6. No właśnie. A tak widzimy w tym czystą komercję i próbę wyłudzenia pieniędzy od ludzi.

      Usuń
    7. Coś, co szczerze mnie denerwuje dotyczy przede wszystkim dzieciaków. Mam młodszego brata (ma 4 lata) i on jak ogląda jakieś telewizje dla dzieci przed świętami, to między bajkami bloki reklamowe wypchane są reklamami odjechanych zabawek (które zawsze w reklamie potrafią jeszcze mówić, latać i w ogóle wszystko) z dopiskiem "św. Mikołaj poleca". Jaki jest efekt? Dziecko chce dostać pod choinkę WSZYSTKO co tam reklamują.

      Usuń
    8. Tak, a to wszystko jedna wielka ściema. Te zabawki nie są pewnie nawet w połowie tak fajne, jak w tych reklamach... Ale takie reklamy lecą przecież cały rok (pomijając świętego Mikołaja), tylko że w okresie przedświątecznym jest ich więcej niż zwykle.
      Szkoda tych dzieciaków.

      Usuń
    9. No są przez cały rok, ale jakoś w święta szczególnie mnie to drażni. Ok, są rodziny, które mogą kupić dziecku super zabawkę, ale co z tymi, których na to nie stać?

      Usuń
    10. Nawet jeśli rodziców stać, dzieciaki nie powinny mieć wszystkiego, co tylko chcą.

      Usuń
    11. Tutaj też się zgadzam. Ja na przykład jestem zdania, że dzieciaka jak najpóźniej należy dopuścić do komputerów, gier i tym podobnych. Mam trzech kuzynów, z których najstarszy ma 12 lat i jestem załamana tym, jak te dzieci pozbawione są zainteresowań. Tylko siedzą i grają i grają i grają, to jest ich całe życie. Trochę smutne.
      A może to ja byłam dziwnym dzieckiem, które chłonęło wiedzę niczym gąbka?

      Usuń
    12. Nie wiem, może całe to kolejne pokolenie już takie będzie... Oczywiście bardzo bym tego nie chciała, ale tak to na razie się zapowiada.

      Usuń
    13. A może po prostu ktoś ich musi mocno puknąć w łeb.

      Usuń
    14. Zgłaszam się na ochotnika.

      Usuń
    15. Kiedy zaczynamy i od kogo?

      Usuń
    16. Możemy od mojego małego braciszka :D
      Ale on dość długo się trzyma bez PSP i komputerów, jego jedyne uzależnienie to Spongebob :D

      Usuń
    17. To oszczędźmy go, jest jeszcze niewinnym stworzeniem. Może uda się go ocalić w inny sposób. Chyba że po prostu szukasz pretekstu, żeby go walnąć :P

      Usuń
    18. Hahahahah ale delikatnie tak! :P

      Usuń
    19. Co z Ciebie za siostra? Wstydź się! :P

      Usuń
    20. No dobra, to jest mały diabełek, ale najukochańszy na świecie :)

      Usuń
    21. No właśnie. :) Tak powinno myśleć rodzeństwo. Czuję, że moja starsza siostra ma o mnie podobne zdanie.

      Usuń
    22. Mogłabyś być jego matką. To chyba nie jest najlepsza różnica wieku między rodzeństwem.

      Usuń
    23. Ma to swoje dobre i złe strony.

      Usuń
  17. Święta mnie ogłupiają do reszty. Ale ja nawet lubię to ogłupienie. Jest takie ciepłe, spokojne, niewymagające. Pozwala przestać myśleć, przestać pracować, zatrzymać się i tylko jeść, pić (herbatkę, oczywiście) i wypoczywać.
    Ja myślę, że wszyscy ci, którzy uważają, że dzisiejsze święta są głupie, komercyjne, sztuczne mają rację. Ale wszyscy ci nie zauważyli, że to w pewnym sensie właśnie zaleta świąt. To jest taki jeden z niewielu stałych punktów w całym roku, do którego się przygotowujemy, który wspominamy, na który wydajemy setki złotych z portfela, ale nadaje jakiś sens całemu rocznemu ciągowi. Cokolwiek by się nie działo złego, cokolwiek by się nie zmieniało, zawsze są święta. Zawsze takie same, zawsze te same programy, te same potrawy, te same tradycje, te same komentarze babci Stasi czy wujka Władzia. Wszystko wokół może wariować, ale to wszystko się nie zmienia. Ja osobiście za to lubię święta. Za tą stałość i spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealnie to podsumowałaś. Muszę się zgodzić w stu procentach :)

      Usuń
  18. nie wiem dlaczeog nie moge odpwoeidzieć na Twój koemntarz... niewązne.
    u mój tato ma znajomych, którzy albo mają dzieci na studiach albo całkiem małe, które zostaja w domu albo takich, którzy nie maja ani dziewcyzny ani żony ;) dlatego czeste imprezy w moim domu są robione co mnie zawsze śmieszy... ale tegorocznego sylwetsra spedzma u przyjaciółki :)

    nie no.... fizyka to nie jest takie zło, jak powiadają. mam azmaiar podstawę zdawać na 100% a roszerzenie to sie zastanawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to baw się dobrze :)

      O ja, no to jestem pod wrażeniem!

      Usuń
  19. Dziękuję Danii za przybliżenie mi tego jak sama się zachowuję. I szczerze przyznaje ci rację. Tylko nie wiem czy moje znienawidzone święta są znienawidzone dlatego że taka jest teraz moda czy dlatego że moja kolacja wigilijna trwała 15 minut, mój brat patrzy już na mnie z góry a w okół nie dostrzegam nic pozytywnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że u wielu osób to tak wygląda, ale jestem zdania, że wystarczy jedna chętna osoba w rodzinie, żeby chociaż podjąć próbę i zainicjować jakieś family reunion w ten świąteczny czas. A nuż się uda.

      Usuń
    2. No to jeżeli nie działało, to sytuacja rzeczywiście jest kiepska.

      Usuń
    3. Dlatego próbuję to teraz akceptować.. :>

      Usuń
    4. No i to jest dobre podejście :)

      Usuń
  20. Dziękuję, Tobie również wesołych Świąt :). Dla mnie jest to w sumie raczej zwyczajny czas, który już zgubił swoją magię parę lat temu, ale przynajmniej mogę trochę odetchnąć od szkoły (postanowiłam się nie uczyć w święta) i bez skrupułów jeść ciastka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie bym chciała móc zrobić takie samo postanowienie! Ale jak narazie nie zanosi się, żebym mogła odejść od książek w tym tygodniu :(

      Usuń
    2. Może chociaż na chwilę się uda? W końcu nie samą nauką żyje człowiek :). Ja zabiorę się do roboty po świętach. Relacje z rodziną na pewno na tym skorzystają :).

      Usuń
    3. Niestety w moim przypadku to niemożliwe. Mam tydzień na sfinalizowanie najpoważniejszej pracy za jaką kiedykolwiek się zabrałam... I to jest sprawa życia i śmierci :D

      Usuń
    4. O, chyba, że tak. W rakim razie powodzenia!

      Usuń
    5. Dziękuję/ nie dziękuję - nie wiem, co się powinno odpowiadać :P
      Na szczęście idzie całkiem przyzwoicie.

      Usuń
  21. Oczywiście dałam prezenty, ale nie na gwiazdkę, lecz na mikołaja bo ten dzień po prostu lubię.
    Ja właśnie nie lubię za takim chwilowym pojednaniem, a potem wszystko wraca do normy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zawsze daje to jakąś nadzieję. Widać, że poprawa JEST możliwa.

      Usuń
  22. No nie każdy umie odnieść się na spokojnie do osoby, która ma nie tylko inny gust muzyczny, ale po prostu inne zdanie na jakiś temat, a przekonałam się o tym choćby nawet na wczorajszej wigilii.
    Co się takiego stało, że zmieniłaś zdanie o studiowaniu tam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie konkretnie tam, ale ogólnie TEGO. Nie chciałabym zajmować się fashion designem. Owszem, jest to zajęcie wymagające sporej dozy kreatywności, której mi ponoć nie brakuje, ale jednak wydaje mi się wymagające zbyt niewielkiego wysiłku intelektualnego... Gdy poznałam tutorów wykładających na owej uczelni, ludzi, którzy pracowali dla marek takich jak Topshop czy Stella McCartney... zawiodłam się.
      Dodatkowo zirytował mnie fakt, że byłam chwalona tylko za idiotyczne projekty dziwadeł, które nawet Lady Gaga uznałaby za zbyt ekstrawaganckie. Zdałam sobie sprawę, że z moim zamiłowaniem do tradycji i klasyki nie przebiłabym się w tym zawodzie. Postanowiłam więc pójść na inny kierunek studiów, ale nie wykluczam, że do tego kiedyś wrócę, jedynie z innym wykształceniem :)

      Usuń
  23. Przy wyborze liceum, kiedy ściśle określasz sój profil wydawać by się mogło, że trafisz na ludzi, których chodziasz zainteresowania łaczą w pewnym stopniu oczywiście, a tym czasem jest jakaś masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja... chociaż ja nie spodziewałam się trafić na podobnych do mnie pod względem zainteresowań - zbyt mało takich ludzi spotykam ;p

      Usuń
  24. No mam takie podejście, bo jaki jest senes przejmowania się nimi.
    PS: w momencie kiedy napiszesz nowego posta, postaram się odpowiadać na swoje komentarze, a nie dodawać nowych, bo tworzę ci tutaj chaos ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, nie ma sensu :) Ja też staram się tak postępować i ostatnimi czasy jestem bardzo z siebie dumna pod tym względem. Musiałam przejść długą drogę, żeby dotrzeć do tego punktu.
      O, super, tak też zrób :))

      Usuń
  25. Szczerze mówiąc, odkąd moi bracia wyszli już całkowicie na swoje, tj. od siedmiu lat, nie czuję tej radości ze świąt. Nie szykuję się teraz tak na Wigilię, nawet aż tak bardzo nie czekam na prezenty. Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że jak dla mnie to dzień jak co dzień. Nie ma już tej magii, co kiedyś, kiedy to w domu krzątało się siedem osób, próbując zapanować nad chaosem. Ale gdzieś tam nadal cieszę się na widok śniegu, którego bądź co bądź, na szczęście nie zabrakło tego roku :) Nadal świetnie się bawię, wychodząc na sanki, ubierając choinkę :) Z tego chyba nigdy się nie wyrośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jeszcze z rok, dwa lata temu przeżywałam ten kryzys, że nie ma już magii, że wyparowała z chwilą, jak przestałam wierzyć w Mikołaja (czyli dość wcześnie) albo kiedy zaczęłam dostawać pod choinkę pieniądze zamiast prezentów (trochę później). Ale jakoś teraz zaczęłam odkrywać święta na nowo :) I chociaż włoska familia nie przyjechała w tym roku, więc było zdecydowanie mniej barwnie i głośno, bez wujka śpiewającego "Tu Scendi Dalle Stelle" z gitarą, to i tak jakoś wyjątkowo miło i ciepło.

      Usuń
  26. cholera.... znowu nie wiem co sie dieje, byc moze to cos z moim sprzetem, ale nie moge odpisac na twoj komentarz. wybacz, ze to takie pororzucane jest, bo za pewne to bardzo nie wygodne jest.

    dziekuje, ty tez baw sie dobrze. mimo wszystko ;)

    ja w sumie tez sie sobie dziwie, ae coz poradzic jak mnie to fascynuje? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No spoko, damy radę :)

      Nie no to fajnie mieć taką nietuzinkową pasję. Znam niewiele osób, które mogą z czystym sumieniem przyznać się do fascynacji fizyką.

      Usuń
  27. Liczyłam po prostu na to, że zainteresowanie połączy ludzi, bo tak często jest, szczególnie w dużych grupach. Wiem z doświadczenia, niestety moja klasa składa się na ludzi, którzy wybrali ten profil bo liczyli na łatwą naukę, tym czasem wszystko mają gdzieś, i myślą tylko o szybkich imprezach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy ja rozumiem, w końcu kiedy imprezować, jesli nie teraz, ale trzeba znać w tym jakiś umiar. W końcu teraz waży się nasza przyszłość!

      Usuń
  28. Generalnie nigdy nie miałam takie natury, żeby brać sobie czyjeś słowa do serca. Chyba że są to porządne rady i słowa bliskich mi osób, bo wiem, że nie jestem idealna i nie jestem w stanie się wszystkim pod pasować;D
    **
    Tak tak zrobię;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie tak dziwnie, bo kiedyś przejmowałam się strasznie tym co o mnie myślą inni (teraz już z tego wyrosłam), ale rad nigdy praktycznie nie brałam sobie do serca chcąc być indywidualistką.

      Usuń
  29. Tylko u mnie jest taki myk, że po 10 komentarzach w jednym wątku, nie można więcej razy odpowiadać i trzeba jakby zacząć nowy wątek;D

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozumiem teraz.
    Ale wiesz co może to i lepiej. Nawiązanie do klasyki i tradycji teraz zanika, z resztą dobrze to wiesz i na pewno zauważyłaś, ciężko jest się ludziom przebić jeżeli nie robią czegoś totalnie indywidualnego. A szkoda, szkoda... Mówiłaś chyba kiedyś też coś o teatrze, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, aktorstwo jest takim dodatkowym planem. Nie będę tego studiować (do szkoły filmowej wstęp mają tylko dzieci aktorów, a zresztą aktorstwo zawodowe to takie średnie wykształcenie, a ja jestem dość ambitna), ale będę chodzić na jakieś kursy i pchać się wszędzie gdzie się da aż w końcu osiągnę coś tak czy inaczej. Chociażbym miała grać w zapyziałym teatrze ;)

      Usuń
  31. Jasne, że jest możliwa. Może jest tutaj moja wina. Żyję w poniekąd bardzo wyimaginowanym świecie, chciałabym wiele rzeczy, jedną z nich jest taka radość między ludźmi. Nie powiem jestem osobą zawziętą i jak kogoś nie lubię to ta osoba o tym dobrze wie, aczkolwiek zawsze mam takie dziwne ruchy sumienia, że czasami ktoś mi o kimś opowiada jakieś smutne historie a ja bym chciała, żeby to się skończyło inaczej, żeby tamci w tej historii się pogodzili bo można. I tak to właśnie jest podczas wigilii, super życzenia, pojednanie, Bronx już szczęśliwa będzie tak miło fajnie, już zawsze, a po dwóch dniach to się ulatnia. Wiesz, nie jest tak że ja to strasznie przeżywam, ale jeżeli chodzi o bliskich to mnie to po prostu wkurza, bo mało kto już patrzy na wspólne życie, lecz na własne interesy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek z natury jest egoistą. Niektórzy po prostu potrafią to przezwyciężyć, ale większość nie.

      Usuń
  32. Szczerze mówiąc to nie mogę powiedzieć , że nie lubię świąt. Ale nie mogę powiedzieć, że je tak w 100% lubię. Masz rację, siedzenie przy wigilijnym stole i słuchanie jak babcia mówi w co ja tam wierze a w co nie, a dziadek jak to mnie nosił na rękach kiedy byłam mała - nie jest takie fajnie. Po kilku minutach ma się chęć wstania od stołu i wyjścia. Ale święta mają swój magiczny urok i jest coś w nich specyficznego co mnie do nich przyciąga... :)

    zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odkrywam święta i ich magię na nowo od niedawna :)

      Usuń
  33. Teraz to wgl. wszystko modne z reniferami ja mam białe rękawiczki z ciemnymi reniferami ;)


    http://pauuls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam niestety, ale może się jeszcze zaopatrzę :)

      Usuń
  34. serio nie wiem co sie dzieje. bede probowala to naprawic.

    ja znam zs to wielu, ktorzy lubia, przyznaja sie, ale tylko wtedy kiedy sa w swoim "towarzystwie". po za tym, mimo ze chodze do szkoly moze nie zajebiscie dobrej w wojewodztwie czy cos (planowalam wybrac sie do innych, ale moi rodzice nie chcieli sie zgodzic... ale i tak sie ciesze) to wlasnie dzieki swojej klasie mam motywacje do nauki fiyki, czy innych przedmootow, a przy tym sajym atmosfera i tak swietna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego rodzice nie chcieli się zgodzić?
      Rozumiem, że chodzisz do mat-fizu? Czy biolchemu z fizyką?

      Usuń
  35. Ja może nie tyle, co uwielbiam święta, ale je lubię. Zaś samo przygotowywanie się do nich wręcz kocham :) To chodzenie po mieście w poszukiwaniu prezentów, tą krzątaninę domowników, nawet to narzekanie babci, że na czas się nie wyrobi :) Takie niepowtarzalne dni w roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, to ta niepowtarzalność i wyjątkowość sprawia, że tak lubię święta :)

      Usuń
    2. Ale jak to się mówi: haters gonna hate :d

      Usuń
    3. Trafnie ;>
      Tylko ciekawi mnie: DLACZEGO?

      Usuń
    4. Często słyszę: bo komercja, bo sztuczność, bo przesłodzenie, bo chaos, bo rodzina.

      Usuń
    5. Sami nie wiedzą do czego się przyczepić, taka jest prawda, o.

      Usuń
  36. No i właśnie o tym umiarze mówię, jestem bardzo towarzyską osobą i uwielbiam te większe imprezy jak i te mniejsze, ale ileż można... Właśnie teraz zależy to co będziemy robić dalej. Przydałoby się i do tego przyłożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, ale teraz, jak przyszła klasa maturalna, to zdaję sobie spraw3ę z tego, że trzeba troszkę zmienić proporcję iomprezowania do nauki :)

      Usuń
  37. Ja zawsze wysłuchuję rad bliskich, jestem spontaniczna i mówię to co myślę, czasami tym samym raniąc ich, słucham wtedy ich zażaleń i staram się poprawić, ale tak to również mam swoje zdanie.

    **
    Wiesz po prostu trzeba będzie napisać nowy komentarz i ciągnąć w nowym;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam może troszkę zbyt wysoką wiarę w swoją rację.

      Usuń
  38. O, Dani się odezwała! :) widzę, że niezły masz tam w szkole chaos przed maturą i ogólnie przed Twoimi wymarzonymi studiami w Wlk. Brytanii - ciągle trzymam za Ciebie kciuki, wiesz? :)
    I troszeczkę też zazdroszczę, mimo wszystko. Ja za rok będę miała podobnie - nie dość, że zdecydowałam się na politechnikę, czyli chemia i matematyka na poziomie rozszerzonym, to jeszcze moim wymarzonym miejscem na studia jest Kraków. Niestety, moja mama nie ma kasy na opłacenie mi tam studiów, także po skończeniu studiów będę musiała zrobić sobie roczną przerwę w nauce i jechać na Zachód do pracy... Ale cóż - nie każdy ma zawsze z górki :)
    Co do postu, ja bardzo lubię Święta, mimo że są to kolejne bez Taty. Ale nienawidzę tego całego stresu i zamieszania przed nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, każda para kciuków trzymanych mi się przyda :) Chaos rzeczywiście jest niezły, ledwo się ze wszystkim wyrabiam. Ale wydaje mi się, że wszystko jest na dobrej drodze. Jednak o pierwszych ofertach na studia będę wiedziała dopiero koło wielkanocy. Wtedy z pewnością nie omieszkam Was poinformować :)
      W UK większość osób z zagranicy studiuje na pożyczki studenckie, ale szczerze nie orientuję się jak to wygląda w Polsce. Jeżeli coś się tak ułoży, że zostanę w kraju, też pewnie wybiorę Kraków :)

      Jak dla mnie właśnie to zamieszanie ma swój niepowtarzalny urok.

      Usuń
    2. Nie dziwię się, sama ze zgrozą myślę o swojej trzeciej klasie. Ulgę przynosi mi tylko myśl, że oprócz polskiego odpadną mi wszystkie przedmioty humanistyczne, co bardzo mi odpowiada bo i tak czuję, że przy 4 rozszerzeniach będę miała sporo roboty.
      W Polsce funkcjonują kredyty studenckie. Szczerze mówiąc, myślałam kiedyś nad tym, ale jako że z podstaw przedsiębiorczosci mam ledwie dostateczny, bo jako intelektualistka kompletnie nie rozumiem tych wszystkich pojęć, to będę musiała to jeszcze z mamą omówić. Jeżeli chodzi o mnie,to samo słowo “kredyt“ ma w sobie milion tzw. haczyków, a trzeba brać pod uwagę różne sytuacje w przyszlosci.
      Ja lubię niezależność, więc podejrzewam że wybiorę opcję z pracą na Zachodzie, mimo że dużo ludzi mi to odmawia.

      Dla mnie nie,bo wtedy wciąż kłócę się z mamą :)

      Usuń
    3. W UK wygląda to tak, że nie musisz spłacać jeśli nie zaczniesz zarabiać jakieś określonej przez nich stałej pensji (która dla nas wydaje się być pensją prezesa jakiejś wielkiej spółki, a dla nich tak naprawdę pensją kasjerki z supermarketu. Witam w Polsce). Później mają określone pułapy zarobków, do których przystosowane są niewielkie raty. Spłaca się to długo, ale to jedyna opcja, jak chce się tam studiować, bo czesne jest absurdalne.
      W gruncie rzeczy ta praca to może być bardzo ciekawe doświadczenie. Świetna szkoła samodzielności i języka oczywiście, co może później zapunktować.

      Usuń
    4. No cóż, Polska to Polska :) wiem, że w porównaniu z Zachodem jesteśmy cholernie zacofani itd. ale jest to tylko i wyłącznie nasza wina, że dajemy tak omamić się mediom i politykom. Młodzież wyjeżdża za granicę, a to w niej tkwi najwieksza nadzieja. Sama nie jestem święta, bo planuję ten swój roczny wjazd do Niemiec, ale nigdy nie będę porównywać i wychwalać innych krajów zwłaszcza gdy dowiedzialam się jak niektórzy na Zachodzie traktują Polaków. Np. nie wiem czy wiesz, ale chodzą coraz to głośniejsze nowinki o tym, że to Polacy stworzyli obozy zagłady i to tam mordowali ludność. Nie jestem patriotką, ale gdy to do mnie dotarło, to myślałam, że wybuchnę. Na emigracji bardzo trzeba dbać o otoczenie, ja na pewno nie wyrzeklabym się swojej polskości. A poza tym jeżdżę na Ukrainę i w porównaniu z tym krajem Polska to raj :)
      A co do kredytu, to z tego co słyszałam, to jego spłacanie rozpoczyna się chyba 2 lata po skończeniu studiów. Jego spłacanie trwa bodajże dwa razy tyle czasu ile go bralas, tzn. bralaś przez 5 lat, spłacasz przez 10, ale możesz szybciej :)
      Też myślę, że ta praca to świetna szkoła życia. Biorąc pod uwagę fkt, że chcę studiować chemię to nie myślę póki co o studiach za granicą, chociaż wszystko się może zdarzyć. No ale... Potrafisz sobie wyobrazić chemię wykladaną po niemiecku? :)

      Usuń
    5. Chciałabym mieć takie podejście, w sumie to podziwiam. Ale nie potrafię. Od zbyt dawna marzy mi się ten wyjazd na zachód (zdecydowałam o tym pod koniec podstawówki, serio, to już 6 lat - wtedy jednak chciałam do Stanów. Stwierdziłam jednak, że wyjadę tam dopiero po studiach, jak się uda), żebym była w stanie z niego zrezygnować na rzecz poprawiania sytuacji w ojczyźnie. Nie wiem (bo się nie orientuję), czy cokolwiek zachęca młodzież do studiowania tutaj? Ja wiem, co zniechęca. Wykształcony człowiek, po studiach, idzie robić w budce z hot dogami, bo nigdzie indziej nie ma dla niego roboty. A dlaczego? Bo na studia za łatwo jest się dostać. Ja to tak widzę.

      Usuń
    6. Wiesz, nie znam Cię od wczoraj i wiem, że np. dużo jeździsz po świecie. Może i te podróże kształtują Twoje podejście do Polski, a także życia na Zachodzie i nie ma w tym nic złego, spełniasz swoje marzenia, które jak widać nie narodziły się w Tobie pod wpływem jakiejś mody czy czegoś innego i bardzo dobrze. Ja natomiast może nie byłam wychowywana w duchu patriotyzmu, poznałam wiele zakątków naszego kraju - tych bogatszych i biedniejszych, jestem też ta bardziej pospolita i chociaż chciałabym w przyszłości odnieść sukces zawodowy jako chemik, to jednak jakaś wielka kariera mi się nie marzy.
      Poza tym, miałam okazję odwiedzić zarówno “bogate“ Niemcy, pozachwycać się, obejrzeć lepszy sprzęt w szkołach, jako że moja ciocia uczyła wfu, to nawet mogłam uczestniczyć w lekcji, zupełnie zdziwiona, że w dwa ognie gra się nie piłką do siatkówki, tylko taką specjalną, nie robiacą żadnych siniakow nawet przy najmocniejszym udarzeniu.
      Ale byłam też na Ukrainie i na własne oczy mogłam zobaczyć... Wychodek - bo nie wszystkich stać tam na toalety, nawet teraz w XXI wieku. A inne toalety też nie są cudowne, przez co popularne jest tam załatwianie potrzeb fizjologicznych ‘na Małysza‘. Jak byłam na szkolnej wymianie, to nawet tamtejsza szkoła nie miała zapewnionego ogrzewania. Ale i tak uwielbiam to państwo, bo jest tam zachowana duża ilość tradycji i kultury narodowej. Także, Polska nie jest najgorsza.
      A co do pracy... Może rzeczywiście na co niektóre studia za łatwo się dostać, ale cóż, jak dowiedziałam się, że. rzekomo na medycynę na Jagiellonkę przyjmują laureatów olimpiady rolniczej, to już nic mnie nie zdziwi.

      Usuń
    7. Masz rację, mogło być oczywiście gorzej. I tak świetnie nam idzie i bardzo szybko się rozwijamy jak na kraj, który przez tyle lat miał "podcięte skrzydła".
      Olimpiada rolnicza? Jest coś takiego?

      Usuń
  39. A ja lubię święta, taki ze mnie hipster ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. bo z byt daleko, koszta oraz samo to, ze bd tam sama, bo nikt inny sie nie wybieral. i zwykla troska ;)

    ooo, przeceniasz mnie. mat-fiz to nie dl mnie xd ale mmy profil medyczno-farmacutyczny z biologia, chemia i fizyka rozszerzona, a w drugij klasie dochodzi nam przedmiot uzupelniajacy - podstawy farmacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama miała podobnie, że babcia nie bardzo chciała puścić ją do "lepszej" szkoły, która była zbyt daleko, z troski... Dlatego mi nie robiła nigdy żadnych problemów. I teraz ja chodzę do tej szkoły :)

      Czyli później na farmację się wybierasz?

      Usuń
    2. No nareszcie mi sie udało ;)

      U mnie to raczej tato sie bardzej o mnie mrtwił, ale w sumie nie narzekam ;)

      Nie, nie.. choc myslalam o tym iac na ten profil. Medycna, glownie. Neurochirurg, psychiatra lub onkolog. Oczywiscie najbardziej sklaniam sie ku bycia psychiatra, co wiekszosci mojej rodziny wywoluje szok i zdziwienie, a ja lubie szokowac ;)

      Usuń
    3. Moja rodzina marzyłaby, żebym została lekarzem. Ale ja mogę tylko podziwiać, tych, co spełniają się w tym zawodzie. Jak dla mnie to zbyt duża odpowiedzialność i stres, który przychodzi z pracy do domu.

      Usuń
    4. moja rodzina to chciałaby bym robiłą prawie wszytsko tlyko nie została właśnie lekarzem, bo jak to powiedziałaś, zbyt duża odpowiedzialność. ba, jak im mówię, że mam zamiar zostać psychiatrą to tak próbuja mnei od tego pomysłu odciągnąć, że szok. ale mimo wszytsko, wpsierają mnie, bo wiedzą, że to moje marzenie ;)

      Usuń
    5. To najważniejsze, że masz takie wsparcie. Ja niestety nieczęsto mogę to odczuć. Ale przyzwyczaiłam się do bycia "pod prąd"

      Usuń
    6. bycie pod prąd w pewnym sensie jest dobre, motywuje nas do pokazania tego, że nam się uda, czy zrobimy to. czasami mam wrażenie, że przez to ciągłe wspieranie lenie się...

      Usuń
    7. Mam do tego dokładnie takie podejście. Moją największą motywacją jest to, żeby wszystkim tym, którzy we mnie nie wierzyli zrobiło się łyso :)

      Usuń
    8. I bardzo dobrze :) j trzymam kciuki, by udalo ci sie robic w zyciu to co sobie aplanowalas ;) tymsamym sm bym chiala by tk bylo :> a jak tam po sietach?: >

      Usuń
    9. Praca, praca i jeszcze raz praca :) Nawet nie zauważyłam jak święta się skończyły, bo od ich drugiego dnia siedzę przyklejona do komputera w rosnącej stercie książek :(

      Usuń
    10. boze, co ja powyżej napisałam XD miało być "tym samym bym chciała by u mnie tak też było" tak to jest jak się rano budzi i peirwsze co to leci się po tableta... ;d

      czyli tak jak u mnie. tonę w podręcznikach i kserówkach i nawet czasu nie mam na dokonczenie biografii, czy coś... :<

      Usuń
    11. Ja tak samo, katuję Iggy'ego Popa od paru tygodni i nie mogę skończyć z nawału roboty! :<

      Usuń
  41. Święta są w porządku, bo mogę się legalnie napchać jak świnia, a co. Szkoda tylko, że od kilku lat nie mają już tej samej magii.
    No, i mam nadzieję, że choć trochę śniegu jest tam w tej Polsce teraz, bo tylko po to tam jutro przyjeżdżam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy zawsze narzekają ile to w święta nie potyli, a ja nigdy nie mam tego problemu, bo nie lubię ani barszczu, ani uszek, pierogów, grzybów, kapusty i ryb :(

      Zależy w której części, ale w centralnej niestety wszystko już poszło :(

      Usuń
  42. Nie rozumiem tego narzekania na święta. Nie obchodzę ich jakoś szczególnie, opłatkiem się nie dzielę, na pasterkę nie chodzę i nie śpiewam kolęd, bo jestem ateistką, ale siadam z rodziną do kolacji, spędzam z nimi czas i czuję się wtedy fajnie, bo nikt się nigdzie nie spieszy, nikomu nie ucieka autobus, nikt nie musi biec do klienta. Jest po prostu przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - jesteś potwierdzeniem mojej tezy, że nawet ateista może się dobrze w święta bawić :)

      Usuń
  43. Racja, aktorstwo jako tako nie jest zbyt poważnym zawodem do studiowania, chodzi głównie o grę, a tutaj nie mam bynajmniej na myśli kiepskich serialików, bo to nie to samo co teatr, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to jest w największej mierze kwestia talentu. A w tym zawodzie umiejętności powinny być naturalne, nie wyuczone.

      Usuń
  44. Z tego co widzę po sobie i co mówią mi inni, jestem egoistką i to konkretną, ale mam czasami takie przebłyski, chęci do pomocy i do podzielenia się, że aż wątpię w swoje ego;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja prawda, klasa maturalna dopiero za rok, ale w tym roku odpadają mi wszystkie najważniejsze przedmioty jak geografia, chemia, biologi,a fizyka, język dodatkowy, po i coś tam jeszcze, a że ocenki przechodzą na świadectwo maturalne, to wypada ładnie te przedmioty zakończyć;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak to jest ze studiami w Polsce, składa się całe świadectwo, czy interesują ich tylko oceny z konkretnych przedmiotów?

      Usuń
  46. Ja też lubię obstawać przy swoim, i mam ogromną wiarę w swoje przekonania, ale jak mówiłam, zdanie przyjaciół jest mi bliskie i je szanuję;)

    OdpowiedzUsuń
  47. najzabawniejsze jest to, że jako wiccanka obchodzę święta w bliskim chześcijaskim świętom terminie, a mam bardziej tradycyjnie dobry nastrój niż większość katolików...może lubienie świąt jest passe, bo za dużo osób zgubiło ich sens?
    a love actually też uwielbiam ,swoją drogą:)


    właściwie, może mnie pamietasz:) fakt faktem, Frida wróciła do blogowania:)
    pozdrawiam

    autoportretodczuwalny.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo prawda jest taka, że wiele osób skupia się w dzisiejszych czasach bardziej na tych mniej związanych z doktryną chrześcijańską aspektach świąt :)

      Usuń
    2. w sumie, jakby nie było, nawet doktryna chrześcijańka ma tu mało do powiedzenia, bo opłatek-pierwotnie tradycja świecka, potem kościół zmonopolizował. choinka- pogańska. chochoł w domu- to samo. ale sens sam w sobie nie tyle musi być religijny- mi chodziło bardziej o sens hm....owego ciepła i magii. bo wszyscy chcą, żeby uszka były idealne, a nie o to idzie. w ogóle wszystko w naszych czasach jakby zatraca magię, bo wszyscy się za bardzo śpieszymy ichcemy być trendy i cool.
      ot, tak dalej poszłam z myśleniem nad tym;)

      no właśnie ja jakoś nie znikałam.ale że wyszło jak wyszło...no, lekarstwo blogowe rozumiem jak najbardziej:)

      Usuń
    3. To prawda, wiele osób zapomina o tym.

      Usuń
  48. Świetnie napisany post. Najpierw genialne wyśmianie świątecznych stereotypów, a potem szczera i ciepła opowieść o tym, ile znaczą dla Ciebie. Wszystko ubrane w słowa tak, że chylę czoła.
    Za dwoma świątecznymi dniami nie przepadam, ale wigilia nawet dla mnie - ateistki ma w sobie sporo magii. Pewnie przez ciepłą, rodzinną atmosferę :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Cóż spóźnione ale szczere: najlepszego ;)

    Śnieg u nas też już szlag trafił, ale na szczęście święta były białe ;)Mam nadzieję, że i Tobie się w końcu trafią

    OdpowiedzUsuń
  50. Tak, aczkolwiek wielu rzeczy można się nauczyć i być na prawdę dobrym aktorem. Ale często jest tak, że ktoś się uczy i mu nie idzie, a ktoś po prostu spróbował i okazał się dobry.

    OdpowiedzUsuń
  51. Ja ci powiem, że ludzie mają rację, mówiąc mi, że jestem egoistką, do tego niezłą materialistką, ale gdzieś tam w środku mam różne odruchy pomocy;)

    OdpowiedzUsuń
  52. W Polsce jest tak, że na świadectwie maturalnym widnieją wszystkie oceny z klasy trzeciej no i z tych przedmiotów, które miałam w drugiej klasie, a które mi odpadły, no i jeszcze z WOK-u, który odpadł mi już w pierwszej klasie. Składa się to świadectwo + wyniki matur;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Atmosfera w święta jest nieraz mocno przereklamowana...


    Po długiej nieobecności zapraszam na notkę, w której m.in. fotograficzna relacja z wycieczki do Włoch! :) http://everytime-fallen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie wiem, jestem już chyba stara, ale z każdym kolejnym rokiem, święta i ta cała ich magia, mogłyby po prostu nie istnieć. Bóg się rodzi i to jest okay. Ale reszta... to dla mnie tylko niepotrzebny stres i nalot przykrych wspomnień, brrr.

    OdpowiedzUsuń
  55. święta, święta i po świętach. osobiście nie rozumiem osób które w święta nie spędzają czasu z bliskimi, tylko (jak wspomniałaś w poście) podczas gdy cała rodzina cieszy się swoim towarzystwem przy stole, my spędzamy czas przed komputerem. rzadko zdarza nam się zasiąść przy stole i zjeść chociaż jeden posiłek razem. święta są świetną okazją do nadrobienia straconego czasu, nie rozumiem tych, którzy nawet w te dni mają sprawy ważniejsze od bliskich.
    z racji sporych problemów z dostosowaniem się do nowej platformy blogowej na onecie przeniosłam się na blogspota. prowadziłam kiedyś [white-sparrows] (zamierzchłe czasy), jeśli mnie pamiętasz to fajnie, jeżeli nie, to trudno, ale w takim razie zapraszam do siebie :)
    I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  56. Za tym właśnie tęskniłam. Czytaniem postów płynących skądś... może nie koniecznie z serca, ale skądś ! Przeraziła mnie długość (tak, tak, dawno mnie tu nie było), ale nie żałuję, że postanowiłam przeczytać. Zadziwiające, na Onecie już nikt nie został? Nikt? Próbowałam na wordpressie, ale jakos zwyczajnie nie mogę.
    Ale ! Mówmy o poście ! muszę przyznać, że stanowisko twoich znajomych (?) jest straszne. Przynajmniej dla mnie Święta to święta okazja do bezkarnego śpiewania wesołych piosenek, pieczenia tony ciastek i jakiś powód do radości.Powiedzmy sobie szczerze - ten świat schodzi na psy !. Magia świąt to podstawa.

    SZCZĘŚLIWEGO 2013 !

    pamiętasz mnie jeszcze? ;) Poobijane chyba wracają. Będę wdzięczna jeśli określisz czy kolorystyka jest czytelna ;)

    powodzenia na maturze:P

    OdpowiedzUsuń