Po co krecic teledyski?

Jak byłam mała, mówiłam, że teledysk to film o piosence. Nałogowo oglądałam wszelakie wideoklipy, ponieważ mój muzyczny gust nie był jeszcze do końca wyklarowany. Mama zwykła włączać nieistniejące już MTV Classic, tata natomiast był w posiadaniu licznych DVD (a nawet chyba jeszcze VHSów) z teledyskowymi dorobkami ukochanych kapel (które to po latach przejęłam jako moje własne miłości).
Początkowo na wizualizację piosenki wystarczało pięciu statycznie ustawionych facecików z gitarami, co dobrze znamy chociażby z najbardziej banalnych przykładów jakimi mogą być Beatlesi czy Stonesi. Wraz z Michaelem Jacksonem i jego Thrillerem nadeszła jednak epoka widowiskowych, kręconych za chore pieniądze klipów. Poprzeczka stawała coraz wyżej, więc trzeba było kombinować coraz to i nowe rzeczy, żeby kupić publiczność i rozpowszechnić swój singiel. Została otwarta nowa droga do fanów - zamiast, jak dotychczas, docierać jedynie do ich uszu, można było zaprezentować im jakiś ciekawy obraz. Wielu wzięło sobie to do serca na tyle mocno, że zaczęto tworzyć pseudo-arcydzieła, które zapadały w pamięć bardziej niż sam utwór (tutaj za przykład można podać ostatnie wypociny Axla Rose na Use Your Illusion. Gdy po latach na nowo odkryłam Guns N' Roses, pamiętałam jedynie wideoklip z kiczowatymi delfinkami, wmontowanymi w słabym programie do efektów specjalnych - samej piosenki nie mogłam sobie przywołać za Chiny). Wielu zauważyło, że znalazło się kolejne świetne miejsce do szokowania opinii publicznej i zwracania tym samym większej uwagi na swoją osobę - stąd zapewne młoda Madonna postanowiła poruszyć tematy rasizmu i religii w Like a Prayer. Amerykańscy ciemnoskórzy raperzy natomiast, wpadli na to, żeby zainteresować męską część publiczności zapraszaniem do teledysków półnagich dupeczek, które mogli oblewać szampanem i obrzucać dolarami. MTV - najpopularniejsza muzyczna telewizja zdobyła wówczas rozgłos i popularność. Z "muzycznej" pozostały dzisiaj jedynie ochłapy, w większości jest to teraz "telewizja". Większa jest szansa na trafienie szóstki w Totka, niż na trafienie teledysku na MTV. Nie mówiąc już o tym, że jak trafimy, to będzie to Baby Justina Biebera. A później się dziwią, że chłopaczyna ma 700 milionów wyświetleń na Youtube, podczas gdy Smells Like Teen Spirit nawet nie dobija do setki. Po co więc jeszcze kręcić teledyski w takich czasach?
Oto specjalnie dla Was wyselekcjonowałam 5 najlepszych wideoklipów wszech czasów, które za każdym razem jak je oglądam, udowadniają mi, że nawet jeśli nie jest im pisane dotrzeć do tylu ludzi co Lady Gaga, to chociażby dla samej satysfakcji, że tworzone są takie arcydzieła, powinny one powstawać. 

GUNS N' ROSES - SWEET CHILD O'MINE [video]
 Teledysk sam w sobie geniuszem nie powala. Ot, zespół, pięciu typów w skórach, czerń i biel. Ci z Was, którzy zwą się fanami Gunsów zrozumieją jednak, czemu zdecydowałam się na umieszczenie go w tym zestawieniu. Piosenka z nieziemskiego Appetite for Destruction, razem z teledyskiem chwytająca w idealnym czasie moment największej świetności grupy. Zanim Axlowi poprzewracało się w głowie, zanim zaczął biegać po scenie w szkockim kitlu i t-shircie z Jezusem... zanim te wszystkie tragiczne w skutkach wypadki miały miejsce, istniało prawdziwe Guns N' Roses, które nie potrzebowało fajerwerków, żeby nakręcić świetny teledysk. 

RED HOT CHILI PEPPERS - DANI CALIFORNIA [video

Anthony Kiedis jako Kurt Cobain? Jako Elvis? Jako Hendrix? Proszę bardzo! Oto mój ulubiony teledysk Red Hotów, w którym to składają oni muzyczny hołd wirtuozom muzyki rockowej. Jak dziś pamiętam dzień, w którym pierwszy raz natknęłam się na ten teledysk (proszę państwa, była to osławiona VIVA). Dopiero zaczynałam swoją przygodę z muzyką rockową i nie byłam jeszcze zaznajomiona z wyglądem, stylem i miejscem w popkulturze wielu znamienitych kapel. Zawsze więc słysząc przygrywkę do Dani California, wołałam przed telewizor mojego tatę, który identyfikował dla mnie naśladowane przez Kiedisa i spółkę zespoły, i opowiadał co nieco o ich charakterystycznych cechach. Macie swoje ulubione wcielenie Antka? Dla mnie to chyba Evis!

JOHNNY CASH - HURT [video]
Gdy widzimy zlęknionego, umierającego starca w początkowych sekundach teledysku, aż ciężko uwierzyć, że to ten sam przyjemny zawadiaka śpiewający wesoło Ring of Fire i nazywany drugim Elvisem. Klip ten jest ostatnim słowem Johnnego Casha, w którym przeprowadza refleksje nad swoim życiem, swoisty rachunek sumienia. Nakręcony został zaledwie parę miesięcy przed jego śmiercią w 2003 roku. Niezwykle wzruszająca kontemplacja upływającego czasu - szczególnie, jeśli obejrzy się najpierw Spacer po Linie - genialny film biograficzny o Cashu z Phoenixem i Whiterspoon. 

KEITH RICHARDS - WICKED AS IT SEEMS [video]
Tym teledyskiem Mr. Keith Richards udowodnił, że nie jest jedynie częścią The Rolling Stones, ale przede wszystkim nadzwyczaj utalentowanym artystą. W tym krótkim filmiku przedstawiona jest kwintesencja tego, co kryje się dla mnie pod słowem "Rock and Roll". Są piękne kobiety, samochody, używki, butelki i gitary. Wszystko w bardzo klasycznej czerni i bieli, która połączona z ciekawym sposobem montażu - jakby fragmentami rockowo urwanego filmu - daje niepowtarzalny efekt. Każdy, kto zna jedynie Stonesów, a samego pana Keitha nie, powinien obejrzeć. 

METALLICA - I DISAPPEAR [video]
Nie od dziś wiadomo, że James Hetfield uwielbia dobre westerny Sergia Leone - z pewnością przekonali się o tym ci z Was, którzy mieli przyjemność oglądania Metalliki na żywo. Każdy ich performens bowiem rozpoczyna finałowa scena The Good, The Bad and The Ugly - świetnego filmu, który mniej jest znany wśród dzisiejszych ludzi niż muzyka napisana do niego przez Ennio Morricone. Zamiłowanie Jamesa do westernowej scenerii można podziwiać również w tym teledysku - który zrealizowany jest jak dla mnie w najgenialniejszym miejscu jakie tylko panowie mogli sobie wymarzyć. Monument Valley w północnej Arizonie jest najbardziej magiczną krainą jaką było mi dane odwiedzić. W I Disappear Metallica daje koncert na szczycie jednej z wielkich skał na środku pustyni, które zdobyły rozgłos na świecie nie tylko w westernach, ale również bajkach takich jak Struś Pędziwiatr. 

 *Gdybym miała więcej czasu i słów, nie omieszkałabym pewnie załączyć November Rain, Bittersweet Symphony, Smells Like Teen Spirit czy Fell in Love with a Girl. Mam nadzieję, że nie zanudził Was ten przedłużający się post. Może jakieś własne propozycje ulubionych wideoklipów?

164 komentarze:

  1. Myślę, że teledyski sa potrzebne, bo stanowią ciekawe uzupełnienie piosenki. Oczywiście mówię o takich, które są dobre i nie stanowią przerostu formy nad treścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, moim zdaniem dobry teledysk pozostawia taki lekki niedosyt "och, szkoda, że nie był trochę dłuższy", podczas gdy kiepski dłuży się i zmusza do przełączeniu kanału w telewizorze.

      Usuń
    2. Nie całkiem o to mi chodziło, ale zgadzam sie z tym, co napisałaś.

      Usuń
    3. Miałam na myśli konkretny przykład po przecytaniu Twojego komentarza, może to dlatego :)

      Usuń
  2. Hmm, dla mnie teledysk to coś, co jest tylko dodatkiem. Takim wręcz zbędnym. Nie wiem, myślę, że jak jest dobra piosenka, dobry wokalista to może usiąść przed obiektywem i śpiewać i będzie to niesamowite. Pierwsze co mi przyszło na myśl to Edyta Bartosiewicz - Skłamałam. Widać tylko jej twarz, ale jest w tym jej kojącym śpiewie coś magicznego. Druga strona jest taka, że to XXI wiek. (czyt. musi być skandal, seks, golizna, żeby się dobrze sprzedawało). Taka Rihanna na przykład. Przyznaję, słucham jej piosenek, kiedyś była to moja jedna z najulubieńszych wokalistek. Lubię jej głos, niektóre piosenki są jakoś tak naładowane chaosem i emocjami, że po prostu trafiają do mnie. Kiedyś była bardziej naturalna i jej teledyski były sensualne, ale nie wulgarne. Teraz natomiast to co ona robi w teledyskach przekracza granice smaku. Jest coraz bardziej ordynarna i jej teledyski to zazwyczaj po prostu seks na ekranie. Nie podoba mi się to, wręcz obrzydza. A potem takie małe dziwki (fanki Rihanny) latają po osiedlu i chcą być jak ona. -.-
    Masło maślane, ble ble ble, ale musiałam to z siebie wyrzucić, wybacz ;D

    Muzyka jest ważną częścią Twojego życia, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S jak Ci się udało stworzyć szablon w postaci przesuwającego się jednego obrazka? ;d
      czadowy

      Usuń
    2. Kojarzę ten teledysk Bartosiewicz, o którym mówisz. Przypomina mi bardzo klip Sinead O'Connor - Nothing Compares To You. Jeżeli lubisz takie minimalistyczne klimaty, to bardzo polecam. Ten również umieściłabym wśród swoich ulubionych, jeśli komponowałabym dłuższą listę.

      Jeżeli chodzi o Rihannę, głos ma rzeczywiście ładny i doceniam to, że swoją karierę wybudowała na talencie a nie skandalu - w to drugie poszła dopiero po zdobyciu pewnego uznania i popularności. Chociaż jak widać muzycznie mi ona nie odpowiada za bardzo. No i zgadzam się, że hot trzynastki potem oglądają takie ociekające golizną teledyski i później wychodzą tak na miasto.

      Muzyka stanowi nadzwyczaj ważny element mojego życia, chociaż wbrew temu, co się może wydawać - nie umiem na niczym grać ani nawet za dobrze nie śpiewam :) Zamiast tego maluję, bo ogólnie urodziłam się z pewnego rodzaju artystyczną wrażliwością, stąd też fascynacja muzyką :)

      W kreatorze szablonów masz zakładkę "Tło". Tam wybierasz obrazek tła i musisz odznaczyć opcję "Przewijaj razem ze stroną" czy coś takiego. A do tego jeszcze wybrać "Nie powielaj" zamiast "Sąsiadująco". Mniej więcej tak :)

      Usuń
    3. Sinead O'Connor - Nothing Compares To You jak najbardziej kojarzę. Przepiękna piosenka. Podoba mi się jeszcze "The Wolf is Getting Married". Teledysk do tego utworu też jest intrygujący :)

      Rzeczywiście, żeby kochać muzykę trzeba mieć w sobie jakąś wrażliwą część. To trzeba poczuć całym sobą, dźwięk, głos. Wszystko musi docierać jak najgłębiej.

      Aha, okej. Popróbuję, dzięki za wytłumaczenie ;>

      Usuń
    4. Wiele osób słucha muzyki jako tła do codzienności, zapychacza czasu w komunikacji miejskiej czy dobrej zabawy na imprezie. Ja muzykę odbieram przede wszystkim jako sztukę i lubię znajdować czas, który mogę poświęcić muzyce na wyłączność. Żeby dogłębnie zrozumieć, poczuć utwór.

      Usuń
  3. dla mnie teledysk to tylko dodatek w sumie, ale jak na mnie to dość często je oglądam.
    jeśli chodzi zaś o Axla i jego całą tą trylogię, czy jak oni to tam zwą, to mam tak samo jak ty. pamiętałam delfiny, czy Stehpanie, która leżała w trumnie w November Rain.
    natamiost teledysk Michaela uwielbiam. są jednymi z lepszych i tutaj nie chodiz nawet o to, że są "krótkimi filmami" tylko o to, że słysząc np. thriller w głowie mam cały teledysk, a i tak mimo wszytsko skupiam się na muzyce. dziwne, no nie?

    a teraz co do wymienionych twoich teledysków.
    Sweet Child o' Mine- w zupełności się zgadzam. Ma w sobie to coś... Tą taką prostotę, co nadaje niesamowty kilmat.
    Dani Calfiornia - też ja usłyszalam na VIVIE! byłam naprawdę zafascynowana tym teledyskiem i nadal jestem. genialny pomysł.
    Hurt - jakoś nie umiem nic racjonalnego powiedzieć na temat tego teledysku, czy w ogóle utworu. za bardzo go lubię.
    Wicked as it seems- prawdę mówiąc teledysk nie widziałam, nataomiast sam utwór słyszałam. zaraz go obejrzę!
    I dissapear - podoba mi się bardzo, a szczególnie te skały.

    a no i na MTV możesz teraz znaleźć takie programy jak "Co na to tato?", czy "next"... ależ się rozpisałam :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie oglądam już żadnych teledysków w telewizji praktycznie. Kiedyś zdarzało mi się oglądać MTV 2/Rocks, ale teraz już nie mam tego programu, więc nie ma czym się ratować. Na tym odłamie MTV nie tylko zdarzały się teledyski, ale również DOBRE piosenki. Często miewali (może nadal miewają - tego nie wiem) fajne listy w stylu "50 największych gwiazd muzyki rockowej" albo "20 najlepszych coverów". Zdarzały się więc nie tylko nowiutkie teledyski, ale też te starsze, które uwielbiam oglądać. W tych niespokojnych czasach ratuje mnie jedynie Youtube. I i tak nie znam tylu teledysków ile bym chciała... No, ale tak jak napisałam, pozostają mi jeszcze te płyty i kasety z antologiami teledysków Metalliki, Gunsów czy Red Hotów na przykład.

      Jeżeli chodzi o "November Rain", miałam ochotę umieścić go w tym zestawieniu, przez moment. Przyznam, że bardzo lubię ten teledysk, a jedyne, czym Axl go zniszczył to jego długość, która doprowadziła do przerostu formy nad treścią. Jak byłam mała i mój tata włączał to DVD z teledyskami Gunsów, ten należal do moich ulubionych i zawsze zazdrościłam Stefie sukienki ślubnej i śmiałam ze Slasha, który zapomniał zabrać obrączek. Nawet dziś chętnie bym wzięła kameralny ślub w małej kapliczce na pustynnym południu USA, takiej jak ta, przed którą Slash gra swoją genialną solówkę :)

      Obejrzyj koniecznie Wicked as it Seems i powiedz jak Ci się podobało :)
      Te skały na teledysku to nic w porównaniu z tym jakie wrażenie robią na żywo, jeszcze z "I disappear" włączonym w słuchawkach. Oglądałaś "Forresta Gumpa"? Z pewnością tak, chyba każdy to widział. To miejsce, gdzie kręcili ten teledysk, to właśnie ten sam punkt, w którym Forrest Gump się zatrzymał po długim biegu :)

      Weź mi nawet nie mów, te programiki w stylu właśnie "Tila Tequila" czy "Penetratorzy" odmóżdżają jak nic na świecie i nie rozumiem, czemu zajmują 90% ramówki telewizji MUZYCZNEJ...

      Usuń
    2. jedyną stacją jaką czasami oglądam to VH1. ale wolę YT no i czasami jak wpadnę do znajomych to właśnie kasety i płyty z antologiami idą w ruch.

      uwielbiam November Rain, ale no cóż... teledysk jest dośc fajny, ale jak powiedziałaś - za długi. ja zawsze próbowałam dowiedzieć się dlaczego ona umarła i czasami nawet do tej pory się zastanawiam (głupia ja!). ślub w takim miejscu byłby magiczny *.* już to widzę!

      postaram się go jeszcze raz za chwilkę obejrzseć, bo coś mi łącze przerywa niestety. ale jeszcze dzisiaj dam odpowiedź!

      niestety nie miałam okazaji zoabczyć ich na żywo, ale może kiedyś... Oglądałam Forresta :)

      na zwykłym MTV nie trafisz na taką dobrą muzykę. zwykle zestawienia to "hity na lato" czy coś w tym stylu.

      Usuń
    3. O tak VH1 też trzyma jeszcze troszkę poziom, ale też niestety już nie mam tego programu.

      Też się nad tym zastanawiam! Gdyby mieli to wyjaśnić, pewnie zajęłoby to im kolejne 10 minut teledysku ;> Mama zawsze mi opowiadała, że na początku lat znali parę, która pobrała się w listopadzie i panna młoda zmarła krótko po ślubie. Mówiła mi, że ten teledysk zawsze jej o tej pannie młodej przypomina, no nie dziwię się.

      Ok, oglądaj, oglądaj :)

      Myślę, że to jedno z takich miejsc, które każdy powinien w życiu zobaczyć. Jedno z moich trzech ulubionych miejsc w USA zaraz po Wielkim Kanionie i Yellowstone :)

      Usuń
    4. ja ten program miałam przez kilka miesięcy, teraz niestety już nie, ale zawsze jak wpadnę do ciotki to telewizor jest mój.

      kiedyś naprawdę ogolądałam ten teldysk kilkadziesiąt razy, żeby się czegoś doszukać (jakieś wskazówki czy coś), ale za cholery nic nie znalazłam i w końcu dałam sobie z tym spokój.
      też jej się nie dziwie.

      obejrzałam i powiem ci, że jest naprawdę dobry. ponadto jest czarno-biały więc tym lepiej - bo uwielbiam teledysku utrzymane w tych kolorach.

      też mi się tak wydaje. mam nadzieję, że za niedługo tam się udam :)

      Usuń
    5. zapomiałam ci odpisać na Twój koemnatrz na moim blogu, wybacz!

      ja przede wszytskim :)

      Usuń
    6. Ja też bardzo lubię teledyski w czerni i bieli - mój drugi ulubiony Red Hotów to "Give it away" - świetny utwór tak poza tym. Ostatnim koncertem bardzo przekonali mnie do swojej plyty "Blood Sugar Sex Magik", za którą wcześniej specjalnie nie przepadałam.

      Usuń
    7. tak, tak. widziałam i słyszałam :)

      chciałabym być, jeżeli mi się nie uda dostać na medycynę, oceanologiem :)

      Usuń
    8. Wygląda, jakby mieli świetną zabawę przy kręceniu tego teledysku :)

      Usuń
    9. zgadza się!

      mnie to interesuje, ale w sumie też nie wszytsko... uwielbiam uczyć się o anatomii...

      Usuń
  4. A jak dla mnie najpiękniejszym teledyskiem jest teledysk do piosenki "Lullaby" Nickelbacka. http://www.youtube.com/watch?v=4OjiOn5s8s8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam go wcześniej, ale teraz obejrzałam i rzeczywiście zasługuje na uwagę.

      Usuń
  5. Szczerze dla mnie to piosenki są do słuchania, pooglądać wolę artystów na żywo, ale jeśli miałabym dodać jakiś teledysk do tej listy to lubię `Lullaby` Nickelback.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już jesteś drugą osobą, która ten teledysk poleciła jako godny uwagi - wcześniej go nie widziałam, ale rzeczywiście, jest to jeden z takich bardziej wartościowych.

      Usuń
    2. Zbyt wiele ich nie oglądałam, bo nie przepadam, ale ten akurat utkwił mi w pamięci.

      Usuń
    3. Ja też nie oglądam ich tyle ile bym chciała. No, ale niestety życie w epoce Lady Gagi i Biebera stanowczo to utrudnia.

      Usuń
    4. O bejbe, bejbe, i just meet you, and this is crazy, this my number so call me maybe?xD [musiałam.]

      Usuń
    5. Haha, wiesz, że kiedyś to zrobiłam? W sensie, że dałam numer randomowemu gościowi, który mi się spodobał :D

      Usuń
    6. Haha, na pewno było to lepsze niż ta piosenka xD

      Usuń
    7. Ona jest straszna! I ciągle wszędzie mnie atakuje :((

      Usuń
    8. Mnie też. Aż mam ochotę zatkać uszy jak leci. Cenię każdą muzykę, ale ta piosenka mnie wykańcza.

      Usuń
    9. Ja szanuję muzyczne gusta innych ludzi, jednak nie szanuję ludzi, którzy mojego gustu nie szanują. Jak słyszę od fana Lady Gagi, że na rockowe koncerty chodzą tylko "brudasy", to sorry, ale zbiera mi się na wymioty z rozpaczy i bezsilności.

      Usuń
    10. Tak, masz całkowitą rację.

      Usuń
    11. A na OFFie było cudownie! Słuchaj, byłam na fali po raz pierwszy w życiu i to było jedno z najlepszych doświadczeń, jakie pamiętam!

      Usuń
    12. Też chcę, też chcę, też, też, też!!

      Usuń
  6. Dla mnie teledysk były zawsze dodatkami do piosenek. Często zbędnymi. Kocham muzykę samą w sobie i wizualizacje tego, co artysta chciał przekazać nie są mi zbytnio potrzebne do szczęścia. Bywa, że wręcz burzą wyobrażenie na temat danego utworu. Wszyscy na przykład zachwycają się klipem do "November rain",a ja uważam, że to w pewnym sensie kicz. Nie bij, błagam :P

    Z zaprezentowanych przez Ciebie teledysków znam oczywiście Papryczki i Gunsów. Największe emocje wzbudził klip Casha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o November Rain, zgadzam się! Oczywiście, że ten teledysk jest kiczowaty, ale mimo wszystko ma jakieś takie sentymentalne miejsce zagrzane w moim sercu. Jest kiczowaty, bo pochodzi już z tego okresu, gdy kończyły się lata świetności dla Guns N' Roses. Ta piosenka jest przede wszystkim za długa. Axl chciał z niej zrobić epicki przebój, a wyszło tak, że zaczęło powiewać już epicką wiochą na "Use Your Illusion I&II". Mimo wszystko zawsze jak byłam mała zazdrościłam pannie młodej z owego teledysku niekonwencjonalnej ślubnej kreacji i zapomnianej kapliczki na środku pustyni gdzieś na południu Stanów. Pomysł ok, i gdyby tylko troszkę forma nie przerastała treści, to byłoby cudownie :)

      Jak pierwszy raz zobaczyłam teledysk do "Hurt", to lzy stanęły mi w oczach. Bardzo cenię Casha za cały dorobek artystyczny.

      Usuń
    2. Dla mnie sama piosenka jest świetna. Trochę za bardzo pompatyczna, ale mam do takich ballad słabość. Teledysk zaburzył mi odbiór całości, ponieważ do słów utworu wyobraziłam sobie trochę inną, mniej melodramatyczną historię. Często mam tak, że słuchając danej piosenki, zamykam oczy i widzę daną scenę, która mi się z nią kojarzy... coś jak urywki filmów :) Niemniej jednak zespół chyba osiągnął zamierzony efekt, bo większość ludzi uważa klip za arcydzieło.

      Ja się wręcz popłakałam... do tej pory pozostaję pod wrażeniem.

      Usuń
    3. Też mam słabość do rockowych ballad, chociaż równie bardzo lubię mocne, gitarowe brzmienie i dzikie wrzaski do mikrofonu (oczywiście wszystko to, gdy zachowana jest linia melodyczna, dlatego też jedynym zespołem metalowym, który mi pasuje jest Metallica - generalnie wolę raczej blues rocka albo punk i funk). Dla mnie ta historia jest o tyle ciekawa, że mama opowiadała mi, że znała małżeństwo któremu przytrafiło się coś tak samo strasznego - na krótko po ślubie panna młoda zmarła na zawał (co było dość dziwne u 20letniej kobiety). Żeby tego było mało, stało się to niedługo po tym jak ten teledysk ujrzał światło dzienne. Dlatego odbieram to trochę inaczej.

      Usuń
    4. Rozumiem... swoją drogą niektóre sploty okoliczności są wręcz trudne do uwierzenia.

      Usuń
    5. Też tak myślę. Fascynuje mnie zjawisko zbiegu okoliczności.

      Usuń
    6. Kilka wydarzeń sprawiło, że z lekka mnie przerażają.

      Usuń
    7. Jedno łączy się z drugim: co niepokojące, zazwyczaj też w jakimś topniu intryguje.

      Usuń
  7. Kiedyś teledysk uzupełniał się z piosenką. Kiedy w tekście padały jakieś metafory, klip ułatwiał zrozumienie. Teraz to zupełnie dwie bajki. Piosenka może być nawet o byle padającym deszczu, a reżyserzy teledysku będą starali się zrobić z tego nie wiadomo jaką głębię.
    W XXI wieku muzyka straciła swój urok tworzenia jej z pasji i miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dlatego tak niewiele jest "młodych" zespołów, które cenię. Teraz się tworzy albo dla pieniędzy, albo - na przeciwległym biegunie - dla udawania, jacy to jesteśmy super alternatywni. Kiedyś muzyka była zabawą, pasją - i dało się to odczuć.

      Usuń
  8. W tym zestawieniu najbardziej podoba mi się Dani California, zdecydowanie. Teledysk świetny i też pierwszy raz natknęłam się na niego na Vivie, chociaż na początku zespołu nie polubiłam. Ech, pamiętam jeszcze Fall Out Boy na Vivie albo Green Day na MTV... tych starszych zespołów - niestety, ale nie. Ostatnio w hiszpańskiej (!) (to jeszcze większy wyczyn) natknęłam się na Bon Jovi - Always! Myślałam, że umrę z wrażenia, przez cały czas siedziałam z opuszczoną paszczą. A w moje urodziny w radiu zagrało (przez czysty przypadek) "Nothing else matters", ale wykonane przez jakąś dziewczynę. NIEWAŻNE, liczy się. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, gdzie te czasy? Kiedyś na takich programach leciały jeszcze rzeczy w granicach przyzwoitości. A teraz nawet jak jest jakieś radio mówiące o sobie "rockowe", w rzeczywistości puszcza przeboje dla indie-nastolatków...

      Usuń
    2. Mnie się marzy własna stacja radiowa, w której puszczałabym dobrego rocka i metal. No i, wiadomo, ich poszczególne odmiany.
      Jeśli chodzi o prasę, to spełnieniem byłoby pisanie dla "The Rolling Stone".
      Moim telewizyjnym spełnieniem byłby własny program jak "El Hormiguero" (hiszpański program rozrywkowy, do którego zapraszane są gwiazdy z całego świata). No, może nie wspominałam, ale chciałabym zostać dziennikarką.
      Ok, co miałam na myśli: ogólnie chciałabym, żeby całe moje życie kręciło się wokół rocka. I fajnie by było, gdyby młodsze pokolenie też miało do tego dostęp, ale co zrobisz?

      Usuń
    3. Uwielbiam Rolling Stone'a! Czy w Hiszpanii da się go w miarę bezproblemowo dostać? (ja w Hiszpanii bywam tylko na wyspach Kanaryjskich i zdarzyło mi się raz widzieć na lotnisku na Fuerteventurze) Ogólnie jak tylko ktoś wybiera się do Stanów, czy rodzice w delegację, to mi przywożą. A tak to zadowalam się stroną internetową i czasami kupuję stare numery przez internet.

      Ja w przyszłości chcę pójść w stronę filmu, nie ważne po której stronie kamery :)

      Usuń
  9. O, mnie też najbardziej podoba się teledysk do Dani California. Przypominam sobie właśnie, jak Viva to puszczała, ale teraz szczerze mówiąc, nie włączam już nawet tego typu kanałów. Czasami rzucę okiem, jak mama włączy jakąś Eskę albo coś w tym stylu i okazuje się, że nie kojarzę prawie żadnych piosenek, a co dopiero ich wykonawców. Ale w sumie dawno temu lubiłam oglądać teledyski, choć nie przywiązywałam do nich zbyt dużej uwagi, teraz raczej też tego nie robię. Podobnie, jak dla wielu innych - to pewnego rodzaju dodatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, jak gdzieś coś u kogoś leci jakaś Viva czy inne badziewie, to okazuje się nagle, że nie poznaję żadnych piosenek ani wykonawców, którzy podobno wielkimi gwiazdami są. Ale cóż, w erze, gdzie nawet Ozzy'ego Osbourne'a uświadomiono, kim jest Justin Bieber (słynny filmik "who the fuck is justin bieber"), jestem z siebie dumna, że nie słyszałam żadnej z jego piosenek przez dłużej niż 10 sekund. I nie znam z tytułów żadnych poza "Baby".

      Usuń
  10. Kurcze. Akurat dzisiaj obejrzałam klip, na który czekałam od listopada ubiegłego roku. Tak się najarałam, że aż mam więcej energii i chęci do wszystkiego :) Uwielbiam wszelkie teledyski, chociaż nie zdarza mi się często ich oglądać, jednak gdy mają jakieś historie, to mogą nawet spowodować... wzruszenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja, to rzeczywiście się naczekałaś :) Oczywiście, że mogą spowodować wzruszenie - mi łzy stają w oczach prawie za każdym razem jak oglądam "Hurt" Casha - jeden z teledysków, które załączyłam w notce.

      Usuń
    2. No niestety :) Problemy w wytwórni i tak dalej, tragedia. Ja też, jak czasem trafię na jakiś teledysk, to zatrzymam się, bo fabuła mnie zainteresuje, nawet nie musi mi się piosenka ogółem podobać. Mhm, zaraz obejrzę :>

      Usuń
    3. Czasami teledyski to serio takie krótkie filmy. I dopóki nie ma przerostu formy nad treścią to jest to coś super.

      Koniecznie powiedz, jak wrażenia :)

      Usuń
    4. Dokładnie. Mnie się nawet podobają takie amatorskie, jeśli jest tylko jakaś historia :).


      Świetny, wzruszyłam się, genialne obrazy!

      Usuń
    5. Nie wiem, czy jest to kwestia obecności ciekawej historii, czy po prostu oryginalnego pomysłu :)

      Usuń
  11. Gunsi - cudowna piosenka i teledysk równie wspaniały, Red Hoci - bardzo fajny pomysł, Cash - piękna muzyka i wzruszające słowa, Richards - na plus, Metallica - utwór zdecydowanie przypadł mi do gustu, ale w teledysku trochę za dużo efekciarstwa jak na mój gust. Podsumowując, oglądając polecone przez Ciebie teledyski bardzo mile spędziłam czas. Ja ze swojej strony raczej nie potrafię nic zaproponować, ponieważ obraz nie jest dla mnie tak ważny i skupiam się głównie na samej muzyce, chociaż przepadam za oglądaniem fragmentów koncertów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno Trent Reznor z Nine Inch Nails po usłyszeniu coveru swojej piosenki w wykonaniu Casha, nieoficjalnie wyrzekł się do niej praw, stwierdzając, że takie wykonanie nie może być zwane coverem.

      Jeżeli chodzi o Metallikę, rzeczywiście za dużo efekciarstwa jest w tych scenach inspirowanych Mission Impossible - pomysł grania na skałach w Monument Valley jest jednak jak dla mnie strzałem w dziesiątkę.

      Usuń
    2. Oryginał brzmi rzeczywiście zupełnie inaczej, ale też jest bardzo piękny - chyba nie umiałabym się zdecydować, czyje wykonanie wolę. Są po prostu inne, ale równie wspaniałe.
      A Monument Valley to rzeczywiście bardzo dobre miejsce do grania ;).

      Usuń
    3. U2 ma taki jeden koncert na DVD, gdzie też grali na środku pustyni, wydaje mi się, że nazywa się on "Under a Blood-red sky", bo niebo na pustyniach na południu USA rzeczywiście przybiera czasem taką barwę (ten koncert chyba był kręcony gdzieś na południu Kolorado). To jedna z niewielu płyt U2, które mi się podobają - lubię ich starą twórczość, ale po pójściu na ich koncert w 2009 nie dałabym za zobaczenie ich ani grosza. Bono zrobił z tego zespołu większy kicz niż Lady Gaga.

      Usuń
  12. Post niezmiernie mi się podobał i przeczytałam jednym tchem mimo, że gusta muzyczne mamy różne;)
    Ja nie oglądam teledysków, kiedyś owszem viva non stop, ale zrobiły się dla mnie wszystkie takie same i zachwycam się jedynie muzyką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało :) Właśnie tego oczekuję, gdy piszę posty na muzyczne tematy - żeby zainteresować nimi nawet tych o odmiennym guście :)

      Ja nie bardzo orientuję się w tych najnowszych, chyba że naprawdę moich ulubionych wykonawców.

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Muzyka jest bardzo istotnym punktem mojego życia, chociaż w przeciwieństwie do tego, co by się mogło z pozoru wydawać - nie umiem na niczym grać ani nawet za dobrze nie śpiewam. Podobno potrafię za to malować i ogólnie wydaje mi się, że jestem po prostu uwrażliwiona na odbiór sztuki pod każdą postacią :)

      Usuń
    2. Ja też kocham muzykę, ale podobnie jak Ty nie potrafię na niczym grać :/

      Usuń
    3. Kiedyś próbowałam zabrać się za naukę gry na gitarze, ale nic z tego nie wyszło, bo brakuje mi czasu - żeby osiągnąć jakiś poziom trzeba dużo ćwiczyć, a ja wolę być świetna w jednej dziedzinie (cały czas poświęcam na malowanie i rysunek) niż średnia w kilku...

      Usuń
    4. też kiedyś się jarałam tym, że nauczę się grać, że zostanę Klaptonę i w ogóle. Przy czym jedyne co z Klaptonę mam, to to, że umiem zagrać koślawo riff do Layli :P

      Usuń
    5. Ej dobra, ale to już jest spory sukces, ja kiedyś umiałam BARDZO KOŚLAWO urodzić wstęp Stairway to Heaven :D

      Usuń
    6. Teraz jednak preferuję narysować Jimmiego Page'a niż próbować się w niego bawić ;>

      Usuń
    7. Ja kiedyś rysowałam, ale w pewnym momencie przestałam mieć na to czas, a potem ochotę. Już chętniej siadam do gitary niż do mojego szkicownika. A najwięcej przyjemności sprawia mi pisanie : )

      Usuń
    8. Jakbym miała czas na te wszystkie rzeczy to bym była najszczęśliwszym człowiekiem na świecie :)

      Usuń
  14. A ja bardzo lubię te stare teledyski, gdzie właśnie kilku gości z instrumentami gra na scenie, a pod sceną stoi rozwrzeszczany tłum prawdziwych fanów.

    MTV nie oglądam, na MTV Rocks warto co najwyżej obejrzeć nagrania z koncertów, które emitowane są zwykle w środku nocy. Na VH1 czasem poleci jakiś dobry, stary teledysk. Rebel TV popsuło się jakoś od marca. I nie ma żadnej dobrej rockowej stacji telewizyjnej.

    Co do Estranged, to chyba najgorszy utwór i teledysk z całej trylogii Gunsów. Poza tym, dla mnie Guns N' Roses przestało być tym zespołem od AFD zaraz po wywaleniu Adlera z ekipy.

    A ja chyba od November Rain wolę Don't Cry (zarówno teledysk jak i sam utwór, chociaż ostatnia solówka Slasha w November Rain, sprawia, że ludzie po jej wysłuchaniu mogą spokojnie umrzeć).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie powiedziałam, że mi się te stare teledyski nie podobają - uwielbiam je :) Z tych nowych naprawdę kilka mi pasuje i wymieniłam je w notce. Nie lubię zbytniego efekciarstwa i pompy, które to często są w dzisiejszych czasach głównymi motywami wideoklipów...

      A szkoda, może kiedyś taką założę i zrobię furorę.

      Sam utwór nie jest aż taki masakryczny, ale ten teledysk to jakaś bieda z nędzą, klimatycznie przywodzi mi na myśl naszego rodzimego Feela z Kupichą na czele. I oczywiście, dla mnie Guns N' Roses też przestało istnieć mniej więcej w tym momencie - dalszej ich twórczości nie uznaję, a to co się dzieje tam teraz jest dla mnie wręcz żenujące...

      Ja zawsze zazdrościłam Stephanie sukienki ślubnej z "November Rain" i zawsze chciałam wziąć kameralny ślub w małej kapliczce na środku pustyni na południu USA, coś nieziemskiego! A ta ostatnia solówka to rzeczywiście... niby to oklepane, żeby uważać ją za jedną z najlepszych solówek gitarowych wszech czasów, ale trudno, może jestem mainstreamowa, ale tak uważam!

      Usuń
    2. Jest też kilka teledysków, współczesnych clipów, które bardzo lubię. Ale starocie mają swoją moc.

      Pomogę Ci, jak coś, daj znać!

      Lubię dużo utworów z płyt po AFD, dla mnie nadal były dobre i naprawdę uwielbiam ich słuchać, ale sam zespół, jako ludzie tworzący muzykę... Nie, z pewnością kładę na nich krechę.

      Też tak uważam. I moim zdaniem Slasha za czasów współpracy z resztą Gunsów (nawet tych po tym, jak Matt dołączył do grupy) spełniał się jako gitarzysta. Dziś nie wychodzi mu to już tak świetnie.

      Usuń
    3. Oczywiście, że tak. Teraz Slash trochę zdziadział (po wczorajszych wyczynach 64-letniego Iggiego Popa chyba zacznę mówić tak o wszystkich, bo energii tego psychola nikt nie dorównuje. Swoją drogą ciekawe zjawisko, typ ćpał i chlał przez 50 lat życia i na starość ma taką formę...) i już nigdy nie udało mu się powtórzyć sukcesów z czasów młodości. Jeżeli chodzi o jego solową karierę, podoba mi się koncepcja płyty "Slash", do której nagrywania zaprosił wielu artystów takich jak Ozzy Osbourne czy Iggy Pop właśnie. Fajne jest to, że poszczególne piosenki nie brzmią jak utwory jednej osoby, a każda jest zaaranżowana w stylu wykonującego ją wokalisty. A więc odpowiednio utwory z Iggym, Ozzym czy Lemmym, brzmią zupełnie jakby były wyjęte z płyt Stooges, Black Sabbath czy Motorhead. Chociaż zdarzają się tam też takie biedy jak piosenka z Fergie, która śni mi się po nocach jako koszmar.

      Usuń
    4. Przyznam, że płyta sprzed dwóch lat była moim zdaniem całkiem znośna, w porównaniu do tegorocznej, w której są może dwa przeciętne kawałki, a reszta tu zupełny chłam.
      Co do utworu z Fergie, puszczałam go sobie, kiedy się odchudzałam. Nie, nie wymiotowałam, ale do brzuszków był wręcz genialny ;D

      Usuń
    5. Tej nanowszej jeszcze nie miałam (nie?)przyjemności słuchać. Ale mój tata zasadzał się na jej kupno - nie polecasz więc, rozumiem.
      Ale okej, niech już będzie ta piosenka z Fergie, która zostala dla Fergie napisana. Ale coś, czego zdzierżyć nie mogę, to jak Fergie śpiewa ze Slashem "Sweet Child O'Mine"... To jest już jakaś totalna bieda...

      Usuń
  15. Osobiście nie uznaję teledysków, zwłaszcza tych nowoczesnych. Szczerze, są głupie, komercyjne, bezsensowne i często, gęsto nie mają nic wspólnego z piosenką, na dodatek niszczą wyobrażenie o niej. To jak z książką, czytam ją i mam jakieś tam wyobrażenie na ten temat, gdy tylko zobaczę film to cały urok pryska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściowo się zgadzam, jednak zdarzają się ekranizacje, które zaskakują swoim dopracowaniem i wiernym oddaniem tematu :)

      Usuń
  16. Dani California - zgadzam się, co do reszty, wstawiłabym inne, ale jak to mówią - każdy lubi co innego i nie ma w tym całkowicie nic złego, wręcz przeciwnie ;) Przynajmniej Twoje zestawienie jest ambitnie i dobrze brzmiące - a nie jakieś biebery albo rapery albo jeszcze inne laski na plaży co kręcą dupą na prawo i lewo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to już by była w ogóle bieda. Generalnie nie zaprzątam sobie głowy psioczeniem na Gagę i Bieberka, szanuję odmienne gusta muzyczne, nawet takie. Ale nie ma na świecie nic, co by mnie bardziej irytowało niż ludzie, którzy mojego gustu nie szanują, jak na przykład koleżanka słuchająca cukierkowego popu, która mówi mi, że moją muzykę tworzą "brudasy" i "dziady".

      Usuń
    2. Tró story. To był przykład, ogólnie też nic nie mam do ludzi, którzy ich słuchają, bo - każdy słucha tego, czego chce, ja też nie zawsze mam w głośnikach tylko Beatlesów czy klasyki, ale jak słyszę, że Justin jest lepszy od Jacksona to mnie szlag bierze... a bardziej chodziło mi o ich teledyski - bo niestety, coraz więcej z nich jest bez żadnej treści, tylko kręcące dupy :(

      Usuń
    3. Tak i to jeszcze naoliwione dupy.

      Usuń
  17. Jeśli chodzi o Gunsów, to ja dla mnie najlepsze są teledyski z ich trylogii, tj. Don't Cry, November Rain i Estranged.
    Teraz muzyki można posłuchać na rebel tv, chyba jedyna stacja, na której puszczają ambitniejszą muzykę rozrywkową

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam wszystkie te trzy piosenki, które wymieniłaś, jednak jeżeli chodzi o teledyski, nie podoba mi się ten do "Etranged" a co do dwóch pozostałych - są ok (do "November Rain" mam szczególny sentyment), ale uważam, że Axl troszeczkę osiągnął w nich przerost formy nad treścią...

      Usuń
    2. Właśnie chyba dlatego te teledyski tak mi się podobają. Są strasznie niezrozumiałe, trochę psychodeliczne i trochę oniryczne. Szczególnie ukochałam ten do Don't Cry

      Usuń
    3. Coś w tym jest, chociaż nie jestem pewna, czy leżało to w intencji Axla, bo z tego co wiem, to on chciał po prostu stworzyć "arcydzieło"

      Usuń
  18. Szczerze mówiąc we współczesnej telewizji nie ma miejsca na prawdziwy rap i na prawdziwego rocka. Wszystko to jakieś wypociny, a może i lepiej, bo wtedy te dwa gatunki stałyby się komercyjne i straciłyby na wartości? A tak nie potrzebują promocji, bo mają wiernych fanów, których nie obchodzi moda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię słów "komercyjny" czy "mainstreamowy", ale rozumiem, co masz na myśli.

      Usuń
  19. Jakoś nigdy nie interesowały mnie teledyski do moich ulubionych czy mniej ulubionych piosenek i raczej ich nie oglądam. A z tych, co wymieniłaś mogłam oglądać tylko Dani California, ale tego też nie jestem pewna w 100% ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych, które wymieniłam, zdecydowanie arto obejrzeć "Hurt", bo to nie tylko zwykły teledysk, ale swego rodzaju epitafium na grobie wielkiego Johnnego Casha.

      Usuń
  20. Też kiedyś myślałam, że teledyski to filmy o piosenkach, na szczęście dowiedziałam się, że to nieprawda.
    Stacje muzyczne mają z muzyką niewiele wspólnego, choć na przykład na MTV Rocks faktycznie przez cały dzień leci muzyka (pomijając setki reklam).
    Sama lubię teledyski, choć nie wszystkie. czasami mogą one zupełnie popsuć piosenkę lub wręcz przeciwnie, zachęcić do niej, choć większość muzyki poznaję za pośrednictwem radia.
    Ostatnio moim ulubionym klipem jest 'Don't cry' Gunsów, w ogóle uznałam, że to dla mnie osobiście jedna z najlepszych piosenek w historii (choć oczywiście słyszałam ich tak niewiele).
    Jednak kiedy mam wybór obejrzeć na yt teledysk lub nagranie z koncertu, zazwyczaj wybieram to drugie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę nagranie z koncertu, ze względu na moją wyjątkową miłość do występów na żywo. Nie przepuszczam żadnego wartościowego dla mnie, nawet jeżeli jest kilkaset kilometrów od mojego domu...
      "Dont't Cry" to z pewnością jeden z lepszych utworów na "Use Your Illusion".

      Usuń
    2. Też kocham koncerty, staram się chodzić jak najczęściej, choć nie zawsze udaje mi się znaleźć kogoś do towarzystwa przez moje zróżnicowane zainteresowania muzyczne.
      Jeśli o Gunsów chodzi, znam tylko singlowe piosenki i bardzo je lubię, jednak nie mam jakoś ochoty zagłębiać się bardziej w ich twórczość.

      Usuń
    3. W sumie mają tylko jedną płytę, która jest tak kultowa, że posłuchać jej powinien absolutnie każdy. To dzięki "Appetite for Destruction" zdobyli swoje miejsce w historii. Stąd pochodzą "Sweet Child O'Mine" czy "Paradise City". "Use Your Illusion I, II" może być już męczące dla kogoś, kto nie jest wielkim wielbicielem ich twórczości.

      Usuń
  21. Nie oglądam teledysków, głównie dlatego, że jakoś interesuje mnie bardziej piosenka, niż coś wymyślanego na siłę, a że i youtube odmawia ze mną współpracy, wtedy gdy tego potrzebuję, wolę słuchać i sama sobie oczami wyobraźni wyobrażać co może się akurat dziać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się takie wymyślone na siłę, ale są też takie na prawdę warte uwagi :)

      Usuń
    2. Wiadomo, ale jak odpalam youtube'a, to mi się zacina komputer więc ;)

      Usuń
    3. jedynie jestem się w stanie poświęcić dla happysadu - wyłączam wszystko, wszystkie inne programy, inne karty w przeglądarce i wtedy włączam sobie ich teledyski i jest miodzo :D

      Usuń
    4. Haha, rozumiem, to Twój najukochańszy zespół :) ?

      Usuń
  22. Chyba jestem przeraźliwie staroświecka, bo dla mnie muzyka jest, psiamać, do słuchania, a nie do oglądania. Koniec, kropka. Teledysk to tylko taki śmieszny dodatek, który złej piosenki nie obroni, a dobrej w ogóle nie jest potrzebny. Jeśli o moich ulubionych artystów chodzi, to przyznaję się bez bicia, że dobrze znam wideoklipy może jednego zespołu, co do reszty, to w życiu na oczy żadnego nie widziałam i nie wiem nawet, czy jakiekolwiek powstały. Zresztą, jeśli miałabym coś w ogóle oglądać, po stokroć wolę nagranie live, gdzie widać mniej lub bardziej naturalne zachowanie artystów na scenie podczas koncertu, niż wyreżyserowany i odpicowany filmik robiący za wkład do wideoklipowego wyścigu szczurów.
    I przyznam, że trochę mi smutno, że tak to dzisiaj wygląda. Kiedyś za teledysk robiło kiepskiej jakości nagranie zespołu grającego w jakimś studiu telewizyjnym, z tłumem rozwrzeszczanych fanów stojących tuż pod zaimprowizowaną sceną - i to było fajne. Żadnych scenek rodzajowych, efektów specjalnych, roznegliżowanych panienek machających naoliwionymi tyłkami przed kamerą. To było takie... prawdziwe. A teraz proszę, muzyk stał się nagle aktorem, a przecież to nie jego branża, teledysk to często kolorowy obrazek mający zwrócić uwagę ludzi, bo przecież ludzie to wzrokowcy. Nie twierdzę, że wszystkie klipy są takie, na pewno jakieś perełki znaleźć można, ale jak się włączy współczesne stacje muzyczne, to trudno nie odnieść wrażenia, że kwintesencją klipów są gołe dupy i dziwaczne historyjki częstokroć nie mające zbyt dużego związku z treścią piosenki.
    I dlatego nie oglądam teledysków. Między innymi.
    Tylko mnie nie gryź, musiałam tę moją frustrację gdzieś wyrzucić. xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no co Ty, nie będę nikogo gryzła :) Sama nie oglądam obecnie żadnych muzycznych stacji telewizyjnych, ponieważ tak jak napisałam w poście, MTV już dawno przestało mieć cokolwiek wspólnego z muzyką, a gdy już się uda na coś trafić, to tak jak Ty napisałaś - naoliwione dupy i cycki w nienaturalnych rozmiarach. Nie wiem, czy ja się wysłowić nie potrafię, czy o co chodzi, ale mój post bynajmniej nie miał na celu wysławienia idei kręcenia teledysków. Nie chciałam ani wysławić, ani potępić, jedynie zwrócić uwagę na to, że większość z nich stanowi w tej chwili przerost formy nad treścią, jednak jako kontrargument, żeby nie było aż tak bardzo krytycznie, podałam kilka przykładów wideoklipów, które mi się podobają :)

      Usuń
    2. Ja wszystko zrozumiałam, tylko miałam potrzebę gadania, czasem tak mam. xd
      Fajnie, że są takie teledyski, które mogą się podobać, choć z tych wymienionych przez Ciebie widziałam może dwa...? Ale to dlatego właśnie, że teledysków nie oglądam. Tym bardziej, że dobry teledysk nie sprawi, że polubię piosenkę (jestem taki strasznym, okropnym słuchowcem, dźwięk ma dla mnie większe znaczenie niż obraz, jakkolwiek to brzmi). W sumie trochę szkoda, że większość (podkreślam większość, bo jakieś perełki na pewno są, w cuda nie uwierzę) dzisiejszych teledysków jest tak do bólu wtórna, bo to mógł być sposób na dodatkowe wyrażenie się przez sztukę, tyle że w innej formie - a współcześni, "hurtowi", że tak to nazwę, artyści, sprowadzili teledyski do kategorii soft porn. Szkoda.

      Usuń
    3. Ja z kolei bardziej odpowiadam na efekty wizualne niż słuchowe, chociaż nie zmienia to faktu, że bardziej cenię piosenki niż teledyski do nich.

      Usuń
  23. I Ci się to skutecznie udaje;)
    No ja mówię, tez nie oglądam już teledysków bynajmniej tak jak lecą w telewizji, jedynie wyszukuję na yt moich ulubionych artystów, to wszystko.Ale też przeważnie stare ich teledyski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, chociaż często na Youtube jak mam wybór, to wolę dobre koncertowe nagrania - jednak musi być ono rzeczywiście wysokiej jakości, ponieważ drażni mnie trzeszcząca, zepsuta muzyka.

      Usuń
  24. jak dla mnie teledyski pozwalają spojrzeć na piosenkę zupełnie z innej perspektywy. kiedy słucham piosenki, jej słów, w mojej głowie tworzy się jakiś obraz. teledysk ma możliwość weryfikacji moich wyobrażeń. pokazuje, że wszystko można pojąć inaczej.

    wiem, że nie jestem zainteresowana rodzajem muzyki podchodzącej pod electropop, ale polecam teledysk Oh land - White Nihgts. dla mnie mistrzowski. pomysł, kostiumy, sceneria, wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zazwyczaj te wyobrażenia nie zbiegają się z tym, co pokazywane jest na wideoklipie, jednak warto kilka razy się zawieść, aby raz na jakiś czas przeżyć miłą niespodziankę, gdy - tak jak w przypadku pięciu przytoczonych w poście - teledysk okazuje się przerosnąć moje najśmielsze oczekiwania :)

      Z pewnością obejrzę, jak tylko wrócę do domu ze wsi, gdzie jestem zdana na słabiutkie łącze mobilne z internetem.

      Usuń
    2. suma sumarum, nakręcić dobry teledysk, stanowiący wizualizację tekstu piosenki, jest prawie ze tak trudno, jak napisać świetny utwór.

      Usuń
    3. Chociaż zdarzają się też tacy, którym ani jedno, ani drugie zdaje się nie sprawiać większych problemów :)

      Usuń
    4. jasne :-)
      kogo masz konkretnie na myśli? :-)

      Usuń
  25. Teledyski, mają nam tłumaczyć wizję autora. Żeby człowiek bardziej wczuł się w piosenkę. Ja przestałam ogladać teledyski, bo wszystkie są identyczne prawie że. Są wyjątki, ale jest ich bardzo mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takie wyjątki właśnie podałam w poście :)

      Usuń
    2. no wiem :). Choć fajne są teledyski Sabatona jeszcze :)

      Usuń
    3. Nie oglądałam żadnych, możesz mi polecić jakiś konkretny? Oglądałaś ich chyba na Woodstocku, czy nie? :)

      Usuń
    4. Sabaton "40-1". Ten teledysk widziałam dawno temu. Tak byli na woodstocku. Dla tego teledysku poszłam na ich koncert. Nie znałam innej ich piosenki. I na tym koncercie pokochałam ich muzykę :D

      Usuń
    5. Ja miałam tak samo z Red Hotami, jak byłam na ich koncercie w 2007 to znałam niewiele ich utworów, ale później ich pokochałam, właśnie dzięki temu występowi :)

      Usuń
  26. tego akurat zazdroszczę :) nie udało mi się ogarnąć OFFa, ewentualnie Coke Live bo jest obok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Coke'a Snoop Dogga to nie pojadę oglądać :) Poza tym nie lubię takich festiwali jak Coke i Heineken, bo pełno tam nawalonych piętnastek i hipsterów robiących zdjęcia iPadami, a za mało ludzi, którzy na prawdę przyszli oglądać swój ukochany zespół, nie dla lansu i możliwosći noszenia opaski z Openera przez następny rok.

      Usuń
    2. według mnie jeśli chodzi o Coke, w tym roku jest wyjątkowo słaby line up. dostałam okazję dwudniowego biletu z polem za 90 zł taniej, więc stwierdziłam, że skorzystam. nie jestem zakochana jakoś bardzo w żadnym grającym tam zespole, więc będę tam w roli najzwyklejszego widza.

      /maskę? a jeśli cały czas?

      Usuń
    3. No to rzeczywiście, jeśli w sumie okazja "sama do Ciebie przyszła", to nie dziwię się, sama też pewnie bym skorzystała. Ale nie jestem pewna, czy byłabym w stanie dobrze się bawić na kiepskim koncercie.

      Usuń
  27. VIVA również powoli zamienia się we współczesne MTV. W sumie tworzą się dwa identyczne programy, a muzyka schodzi na dalszy plan. Dla mnie teledyski mogłyby nie istnieć. Najważniejszy jest piosenka, która sama, bez zobrazowania, potrafi ukazać przekaz. Rzadko zwracam uwagę na teledyski. Oglądam je raczej z nudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami ich istnienie wykorzystywane jest we właściwy sposób i powstaje coś wartościowego, ciekawa wizja piosenki. Częściej jednak jest to coś, co nie ma wiele wspólnego z tekstem i jedynie wizję tego utworu rujnuje.

      Usuń
    2. Dobre teledyski ogląda się tak, że nie zauważa się upływu czasu. Wciąż czeka się na więcej. Niestety, muszę przyznać Ci rację. Ostatnio częściej można natknąć się na teledyski, które są pozbawione większego sensu.

      Usuń
    3. W stylu raperów bujających się z prawej na lewą w otoczeniu półnagich naoliwionych lasek.

      Usuń
    4. I te ich żałosne teksty piosenek.

      Usuń
    5. Oo, weź w ogóle mi o nich nie mów.

      Usuń
  28. Ja wersje koncertowe oglądam bardzo rzadko, jakoś tak nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami są bardzo ciekawe aranżacje, które bardzo odświeżają powszedniejący utwór.

      Usuń
  29. Nie zanudził, a miło mieć świadomość, że znam każdy z tych utworów ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Szczerze powiedziawszy to, głównie przez teledyski i single, ludzie nie znają wszystkich utworów danego wykonawcy. Zobaczą jeden klip w telewizji, i już uważają się za największych fanów danego muzyka. Denerwuje mnie to, bo, gdy zobaczę teledysk do fajnej piosenki, to staram się poznać, chociażby resztę utworów, a nie tylko ten z klipem.
    Dokładnie nie orientuje się w szczegółowych rodzajach muzyki, więc nie mam pojęcia, czy nie przeklniesz mnie, że daję Ci taki link, ale to jest przykład tego, jak prosty może być teledysk, a jaką niewiarygodną frajdę można mieć, gdy się go ogląda. Bynajmniej ja zawsze tańczę, jak ten pan, który skradł mi serce.
    www.youtube.com/watch?v=a_426RiwST8
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to też poruszyłaś ciekawą kwestię. Ja osobiście wolę przesłuchiwać całe krążki. Miewam swoje ulubione piosenki, jednak najczęściej słucham ich jako części pewnej całości. Szczególnie na koncercie Red Hot Chili Peppers zauważyłam, że mnóstwo przyszło tam wspaniałych wielkich fanów, którzy znają tylko po dwie piosenki i wielce są zawiedzeni, gdy grane są genialne numery ze starszych, mniej komercyjnych płyt.

      Jakże mogłabym przekląć za Black Keys! Chociaż w większości uznaję muzykę z poprzedniego wieku, wiernie staram się wierzyć, że rock and roll jeszcze nie umarł, i Black Keys są jednym z nielicznych zespołów, które to udowadniają, chociaż wolę ich utwory zawierające mniej elektroniki. Ogólnie oni mają bardzo trafne teledyski - "Tighten Up" i "Howlin for You" są bezbłędne.

      Usuń
    2. Tak, niestety zjawisko bycia "wielkim" fanem jakiegoś zespołu, po odsłuchaniu ich jednej piosenki jest bardzo powszechne. I dziwi mnie to, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że grupa, która tworzy od, przykładowo, dwudziestu lat ma tylko trzy - cztery piosenki. To przecież śmieszne.

      Usuń
    3. Dokładnie. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie ciągnie ich, żeby zgłębić twórczość tego zespołu/wykonawcy, jeżeli już lubią te 3-4 utwory.

      Usuń
    4. Wydaje mi się, że to przez to, iż ludzie są wzrokowcami. Wolą oglądać niż słuchać, albo przykładowo, czytać. Dlatego tak wielkie rzesze ludzi ciągnie do kin, a nie do bibliotek.
      *Przepraszam, w złym miejscu skomentowałam.

      Usuń
    5. Może masz rację. To ja jestem chyba pół na pół, wzrokowco-słuchowcem wobec tego.

      Usuń
  31. Tak a propos UYI, to prawdę mówiąc nigdy nie oglądałam teledysku do Estranged, bo chyba o ten głównie chodzi, prawda? Jakoś nie chciałam sobie zmarnować jedej z moich ulubionych Gunsowych piosenek tymi delfinami i wszystkim innym, co się tam znajduje. Wolę te wczesne teledyski, niż te mini-filmy za kilkanaście tysięcy, które generalnie do piosenki zbyt wiele nie wnoszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tego samego zdania. Z tym że wolę nie tylko wcześniejsze teledyski, ale i wcześniejsze utwory. "Appetite for destruction" było majstersztykiem, a każda rzecz, którą zrobili potem wychodziła trochę gorsza, aż osiągnięto dno o wymownej nazwie Chińska Demokracja...

      Usuń
  32. teledyski? nie znoszę tych, gdzie panienki latają z gołym tyłkiem. uwielbiam te, które naprawdę coś przekazują labo są po prostu dobrym zobrazowaniem tekstu czy też- mini dziełem sztuki. co prawda te teledyski nie należą do listy moich ukochanych, ale jestem fanem teledysków toola- choćby do piosenki prison sex. ten teledysk chocy jest wykorzystywany przy terapii osób, które były molestowane, wiec jak widać, teledyski mogą coś więcej wnieść, niż tylko rozrywkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słyszałam o tym, że czasem teledyski znajdują bardziej praktyczne zastosowanie.

      Usuń
  33. Wydaje mi się, że to przez to, iż ludzie są wzrokowcami. Wolą oglądać niż słuchać, albo przykładowo, czytać. Dlatego tak wielkie rzesze ludzi ciągnie do kin, a nie do bibliotek.

    OdpowiedzUsuń
  34. No i w końcu mogę odwiedzić Twoje nowe miejsce zamieszkania, Dani California ;* Jak się bloguje na Blogspocie? ;)

    Twój post wręcz cofnął mnie w przeszłość w czasy, gdy z rodzicami siadałam przed telewizorem z kubkami gorącej i supersłodkiej herbaty malinowej, nagrywając na kasety video przeróżne teledyski lub też oglądając jeszcze starsze nagrania.
    Dzieciństwo głównie kojarzy mi się z teledyskiem do piosenki Moby`ego "Why does my heart feel so bad?" oraz sławnym Michaelem Jacksonem. Przyznam, że, szczerze, nie lubiłam "Thriller`a", wolałam "Remember the time" ;)
    Teraz kocham oglądać teledyski zespołów Linkin Park, Simple Plan. Oczywiście, kocham również pierwsze dwa teledyski z tych co przedstawiłaś oraz mojego ukochanego zespołu AC/DC ;)
    Myślę, że dzięki niektórym teledyskom mozna domyśleć się prawdziwego przesłania piosenki, bo, wiadomo, każdy interpretuje na swój własny sposób ;) Ale tylko dzięki NIEKTÓRYM, niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lepiej niż na Onecie :) Już dostrzegłam masę plusów urzędowania tutaj i raczej ciężko będzie mnie zmusić do powrotu na stare śmieci :)

      Kojarzę ten teledysk Moby'ego i mi też się kojarzy z dzieciństwem, bo moi rodzice tego artystę całkiem lubią.

      Usuń
  35. Bardzo dobry post. Zgadzam się co do większości teledysków. Jednak, trzeba pamiętać, że liczy sie głównie muzyka i to ona powinna być na pierwszym miejscu.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale warto zwrócić uwagę na wizualizacje, jeśli trafiają się ciekawe.

      Usuń
  36. Dani na blogspocie no proszę :D
    Teledyskowo się nie realizuję za bardzo. Mam garstkę takich piosenek, które bez teledysku nie są już takie same. Ale z drugiej strony mój gust muzyczny znany, czy może raczej właśnie nieznany, jest jako dziwny - więc może powinnam się nie wypowiadać.
    Ferith z marzenia-niecodzienne tu jako pseries na pseries-serious
    Pozdrawiam jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam co prawda takich, które bez teledysku nie są takie same, ale zdarzają się wideoklipy naprawdę pozytywnie zapadające w pamięć :)

      Usuń
  37. Sweet Child też uwielbiam. Powiem, że zakochani Gunsi wymiatają. Zakochany Steven jest wyjątkowo uroczy, Duff też, chociaż nie powiem, chciałoby się być na miejscu tych dziewczyn :D Jeszcze Izzy na tym teledysku wymiata, jego charakterystyczne hmmm... krążenia ramionami (nie wiem jak to inaczej powiedzieć, ale wiesz o co chodzi) podczas gry na gitarze wyjątkowo mnie rozśmieszają :D
    Pozdrawiam!
    U mnie nowa z prośbą m.in do Ciebie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w tym konkretnym klipie nie zauważam niczego poza Axlem, bo to jest uchwycony jedyny moment w jego karierze, kiedy uzasadnione było jego powodzenie u płci pięknej :)

      Usuń
  38. Koniecznie wejdź na swojego Last.fm

    Napisałam list do Ciebie, po tak jak na mnie długiej nieobecności.

    Czy cztery strony w Wordzie są wystarczające?

    Ściskam,
    Siekiera (inggey na last.fm)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaa, właśnie przeczytałam i zaraz zabieram się do odpowiadania, chociaż nie jestem pewna, czy dam radę to zrobić dzisiaj :*

      Usuń
    2. Okej, dla mnie nie ma problemu. Równie dobrze możesz odpowiedzieć mi jutro :)

      Jestem totalnie wykończona promocyjnym festynem, obżeraniem się watą cukrową oraz tuzinem kłótni, które nie powinny się wydarzyć. Tym ostatnim powodem jestem zażenowana i zirytowana. Na to wygląda, że przestaliśmy umieć ze sobą komunikować i jesteśmy paradoksalnymi analfabetami.
      Trudno.

      Dobra, a więc idę włączyć sobie jakiś dobry serial, wypiję sok marchwiowy i idę spać.

      Dobrej nocy.

      Usuń
  39. Po nie całym miesiącu w końcu nabazgrałam coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, zaraz będę sprawdzać wszystkich, bo ostatnio wszystkich trochę zaniedbałam.

      Usuń
  40. Ja doszłam do wniosku, że im droższy teledysk tym głupsza muzyka. Po co "kamuflować" dobrą muzykę durnym teledyskiem, skoro ona sama się broni... Nie trzeba kręcić gołą dupą na tle wybuchającego wulkanu, żeby to co tworzą muzycy trafiło do ludzi.

    OdpowiedzUsuń